Po wypadku drogowym auto naszej czytelniczki trafiło do warsztatu samochodowego wskazanego przez ubezpieczyciela. Do kolizji doszło nocą, winnym był kierowca drugiego pojazdu. Kilka godzin później właścicielkę auta obudził telefon.
– Usłyszałam, że w warsztacie doszło do samozapłonu samochodu. Pracownik zakładu poprosił, aby ktoś przyjechał na miejsce – relacjonuje nam czytelniczka.
Na miejscu, obok dymiącego auta, policja robiła notatki. Czekał także właściciel warsztatu, który oznajmił, że oczekuje rekompensaty za straty spowodowane wewnątrz jego lokalu. Wkrótce pojawił się przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej, w której ubezpieczone było auto.
– Powiedział, że całość strat powinna zostać pokryta z OC sprawcy wypadku samochodowego – mówi czytelniczka. Jednak następnego dnia przedstawiciel firmy, w której ubezpieczony był sprawca wypadku drogowego, oświadczył, że z OC sprawcy zostaną pokryte tylko straty spowodowane na drodze.
Reklama
– Zaczęłam się obawiać, że nie tylko nie dostanę pieniędzy za spalony samochód, ale jeszcze będę musiała naprawić szkody wyrządzone przez pożar w warsztacie – mówi czytelniczka.
Reklama
– Zwłaszcza że jego właściciel oznajmił, że działa tylko do godz. 19 i przyjął mój samochód w nocy tylko z grzeczności. A za szkody powstałe, gdy firma nie pracuje, on nie odpowiada.

Profesjonalista ma zabezpieczyć pojazd

Co do zasady żądania właściciela warsztatu za straty spowodowane przez zapalony samochód są bezpodstawne.
– To kuriozalne, że profesjonalny warsztat oczekuje odszkodowania za spalony na jego terenie samochód. Przyjmując rozbite auto po wypadku powinien sprawdzić, czy np. nie wycieka z niego benzyna – mówi Radosław Pluciński, radca prawny w kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Takie samo zdanie ma Krystyna Krawczyk, dyrektor biura rzecznika ubezpieczonych. Zaznacza, że każdy odpowiada za szkodę, którą spowodował. Dlatego całe zdarzenie należy rozdzielić na dwie szkody.



– Za szkody spowodowane w warsztacie przez zapalenie się pojazdu odpowiada właściciel tego przedsiębiorstwa. Jeżeli przyjmował pojazd, to miał obowiązek zapewnić właściwe zabezpieczenie samochodu. Pojazd powinien też zostać wstępnie zdiagnozowany – mówi Krystyna Krawczyk. Wskazuje jednak, że za zniszczenie samochodu w pożarze można otrzymać odszkodowanie z własnego AC. Natomiast ubezpieczyciel czytelniczki może wówczas dochodzić zwrotu wypłaconej sumy na zasadzie regresu od osoby trzeciej, czyli w tym przypadku od właściciela warsztatu.
Firma, w której czytelniczka miała ubezpieczenie AC, utrzymywała jednak, że szkoda mogła mieć związek z wypadkiem i powinna zostać pokryta z OC sprawcy wypadku. Czytelniczka mimo to wystąpiła o pokrycie części strat ze swojego AC. Czeka na decyzję.

Na regres przyjdzie jeszcze czas

– Rzetelna firma ubezpieczeniowa powinna działać szybko i wypłacić odszkodowanie z AC w pełnej wysokości. Później dopiero powinna ustalić, czyja była odpowiedzialność i jaka jest wysokość szkody związanej ze spaleniem samochodu, i wówczas sięgnąć po roszczenie regresowe wobec sprawcy pożaru – wyjaśnia Radosław Pluciński.
Zgodnie z kodeksem cywilnym firma ubezpieczeniowa ma 30 dni na to, by ustosunkować się do żądania swojego klienta. Zgodnie z art. 817. par. 2 k.c. termin ten może ulec wydłużeniu tylko jeżeli wyjaśnienie okoliczności zdarzenia koniecznych do ustalenia odpowiedzialności ubezpieczyciela albo wysokości świadczenia było niemożliwe we wcześniejszym terminie.
Dla firm ubezpieczeniowych takie przypadki stanowią nie lada problem, bo bez opinii rzeczoznawców nie sposób podjąć jakiejkolwiek decyzji co do wypłaty odszkodowania.
– W tego rodzaju sprawach trudno rozstrzygnąć o odpowiedzialności: czy pożar był spowodowany winą sprawcy kolizji drogowej (wtedy odpowiada ubezpieczyciel tego sprawcy), czy też za pożar odpowiada warsztat, czy może był on nieszczęśliwym przypadkiem i nikt nie ponosi za niego winy – mówi Michał Witkowski, rzecznik Grupy PZU. Wskazuje jednak, że ubezpieczenie AC obejmuje takie przypadki i należałoby z tego skorzystać.



Związek przyczynowo-skutkowy

Okazuje się, że właściciel warsztatu może nie być do końca na straconej pozycji. Co prawda wszyscy wskazują go jako tego, który nienależycie zabezpieczył pojazd przez samozapłonem, może jednak próbować udowodnić, że winny jest ktoś inny. Rafał Szczerbicki, radca prawny i właściciel kancelarii Skp-Lex, wskazuje, że szansą na to jest dochodzenie roszczenia za swoje straty od firmy, która pojazd przywiozła do warsztatu w ramach assistance. Właściciel zakładu musiałby jednak udowodnić tej firmie winę w złym zabezpieczeniu pojazdu bezpośrednio po kolizji.
Wydarzenia mogą przybrać jeszcze inny obrót, gdy okaże się, że pożar był następstwem spowodowanego wypadku. Dr Katarzyna Malinowska, radca prawny w kancelarii Boryczko Malinowska Świątkowski i Partnerzy, tłumaczy, że ubezpieczyciel sprawcy wypadku odpowiada zarówno za szkody na osobie, jak i na mieniu.
– Zapalenie się pojazdu mogło mieć związek z jego wcześniejszym uszkodzeniem. Oznaczałoby to odpowiedzialność ubezpieczyciela sprawcy wypadku za wszystkie skutki spalenia, także szkody wyrządzone w warsztacie samochodowym – mówi dr Katarzyna Malinowska. O wszystkim jednak rozstrzygnie dopiero opinia biegłego, który będzie musiał stwierdzić, czy zapalenie się pojazdu rzeczywiście było spowodowane przez jego uprzednie uszkodzenie, czy też przez działanie lub zaniechanie warsztatu.

Liczy się dobry stan techniczny

Samochód miał ważne badanie techniczne. Jednak gdyby biegli doszli do wniosku, że za pożar odpowiadała usterka, która się pojawiła przed wypadkiem, to sprawa wyglądałaby jeszcze inaczej. Choć to w praktyce mało prawdopodobne, to zdaniem dr Katarzyny Malinowskiej w takiej sytuacji odpowiedzialność spadłaby na właścicielkę spalonego pojazdu.
Ważne
Ogólne warunki ubezpieczenia na ogół wyłączają odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń w przypadku, gdy szkoda została powiększona działaniem lub zaniechaniem osób trzecich
Podstawa prawna
Ustawa z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r. nr 16, poz. 93 z późn. zm.).
Ustawa z 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz.U. nr 124, poz. 1152, z późn. zm).