Notowaniami ropy naftowej w coraz większym stopniu rządzi strach. Są to przede wszystkim obawy o możliwości eksportowe Iranu po nałożeniu na kraj amerykańskich sankcji. Zresztą już w tym momencie widać załamanie sprzedaży tego podstawowego surowca energetycznego z Islamskiej Republiki. Wskazują na to chociażby dane dotyczących ruchów tankowców.

Reklama

Irańska katastrofa

W kwietniu, tuż przed decyzją o nałożeniu sankcji przez amerykańską administrację, eksport ropy z Iranu liczony na podstawie ruchu tankowców sięgał 2,8 miliona baryłek dziennie (b/d). Obecnie, według najnowszych kalkulacji przedstawianych przez agencję Bloomberg, spadł do 1,72 miliona. Utrata ponad 1 miliona b/d to bardzo dużo. Na dodatek jest to początek problemów, gdyż formalnie sankcje zaczną obowiązywać dopiero za miesiąc.

Dane firmy analitycznej FGE (Facts Global Energy) cytowane przez "Financial Times", wskazują, że eksport z Iranu może obniżyć się do miliona b/d w połowie 2019 r. Już teraz z irańskiej ropy, w obawie przed amerykańskimi reperkusjami, zrezygnowała Korea Południowa, natomiast Japonia importuje jej marginalne ilości.

Reklama

Teheran prawdopodobnie będzie eksportował znacznie mniej ropy do Indii. Chińskie zakupy również mogą się wyraźnie zmniejszyć. Oba kraje do tej pory kupowały po 700-800 tys. b/d. Warto pamiętać, że ubytki w eksporcie irańskiej ropy muszą zostać zaspokojone przez innych producentów. Niestety kilka bogatych w ten surowiec krajów przeżywa problemy uniemożliwiające im pełne wykorzystanie zasobów “czarnego złota”.

Napięcia na rynku i silny dolar

Reklama

Elementem zagrożenia dla konsumentów paliw jest również fakt, że wydobycie ropy z Wenezueli bez przerwy spada. Według danych OPEC za wrzesień obniżyło się ono do 1,26 miliona b/d. To o 700 tys. b/d mniej, niż rok temu. Dużym elementem niepewności jest sytuacja w Libii. Mimo wzrostu wydobycia w ub. miesiącu, niestabilna sytuacja polityczna w tym kraju, powoduje nagłe i częste spadki produkcji, nawet o 300-400 tys. b/d.

Więcej ropy naftowej produkuje natomiast Arabia Saudyjska, ale poważnie zmniejszają się wolne moce produkcyjne tego kraju. To z kolei potęguje strach, że w przypadku nieoczekiwanych problemów z podażą (katastrofy naturalne, awarie, strajki) pojawią się obawy o możliwości nieprzerwanego zaspokojenia stale rosnącego globalnego popytu.

Problemem dla kierowców w wielu krajach może być także dość silny dolar. W Polsce amerykańska waluta jest warta ok 3,70 zł, a to oznacza, że cena za baryłkę ropy sięga 316 zł (w ciągu tygodnia wzrosła o 10 proc.). Dodatkowo to tylko o 8 proc. mniej niż wynosiła przeciętna cena ropy wyrażona w złotym pomiędzy połową 2012 r., a czerwcem 2014 r. (343 zł) gdy średnio na rynku globalnym kosztowała ona 109 USD.

Rekordy diesla. Będzie droższy od benzyny

Sytuacja na rynku ropy naftowej szybko przełoży się na ceny przy dystrybutorach. Będzie to szczególnie widoczne w przypadku diesla. To paliwo na rynku ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) wzrosło od 21 września o 20 gr osiągając poziom 2,35 zł za litr.

Zestawiając wartości z rynku hurtowego z historycznymi danymi Komisji Europejskiej o detalicznych cenach paliw można oczekiwać, że w Polsce za olej napędowy jeszcze w pierwszej połowie października zapłacimy średnio 5,20-5,25 zł za litr, czyli najwięcej od 4 lat. Wzrosty cen benzyny ARA natomiast aktualnie nie przekraczają 10 gr, a to oznacza, że diesel na większości stacji będzie o dobre kilka groszy droższy, niż popularna "95".