Sztucznie kreujecie ceny paliw, uniemożliwiacie wejście na rynek konkurencji - miał napisać w liście protestacyjnym prezydent Rzeszowa, Tadeusz Ferenc, do prezesa Orlenu. Prezydenta popierają politycy w całym kraju ze wszystkich opcji - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Reklama

Jak wynika z obliczeń, którymi podpiera się w piśmie prezydent Rzeszowa, Orlen na litrze sprzedanego paliwa w hurcie zarabia 68 gr. Jeżeli koncern za baryłkę amerykańskiej ropy płaci ponad 305 zł, to litr paliwa kosztuje go 1,91 zł. Włodarz miasta przyjął, że litr paliwa w hurcie sprzedaje za 4,24 zł. W tej kwocie są akcyza (1,56 zł) i opłata paliwowa (9 gr).

Inne

Wysoka marża, a co za tym idzie, kolejny wzrost cen paliw będzie miał negatywny wpływ na gospodarkę, bowiem ceny większości towarów uzależnione są od kosztów transportu, a te z kolei skorelowane są z ceną paliw. Jeżeli ta jest wysoka, to drożeje większość produktów dostępnych w sklepach - czytamy w liście prezydenta Rzeszowa do prezesa Orlenu Jacka Krawca.

Reklama
Shutterstock



To, że płocki koncern jest adresatem pisma, wcale nie jest przypadkiem. Orlen zajmuje praktycznie pozycję hurtownika monopolisty na rynku podkarpackim - paliwo kupuje tam aż 90 proc. wszystkich stacji w województwie.

Zdaniem prezydenta Rzeszowa monopolistyczna polityka prowadzona przez koncerny paliwowe w Polsce objawiająca się m.in. sztucznym kreowaniem cen, uniemożliwia jakiekolwiek zabiegi na rzecz konkurencyjnego ożywienia rynku. W jego opinii Orlen wiedzie w tym prym.

Shutterstock

Jako przykład kreowania cen przez koncern podał zeszłoroczne wakacje i październik - wówczas Orlen sprzedawał swoim stacjom paliwo w takiej samej cenie, jak potem kupował ją kierowca, a jednocześnie podniósł ceny hurtowe paliw dla konkurencyjnych stacji. - czytamy na stronach dziennika.

Shutterstock

Ferenc nie zostawia na Orlenie suchej nitki za to, że obniża marże w Czechach i Niemczech, a podnosi je w Polsce, co "zdecydowanie uderzało (i wciąż uderza) w polskiego mniej zamożnego klienta". "Patrząc zresztą na cenniki mijanych po drodze stacji, nie można oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z jedną wielką zmową producentów benzyny".