Problem Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa (MIB) nazywa się A4Go. Paweł Kocot z zarządu spółki Stalexport Autostrada Małopolska, która zarządza 60-kilometrowym odcinkiem A4 między Krakowem i Katowicami, zapowiedział, że jutro jako pierwszy wśród koncesjonariuszy w Polsce uruchomi elektroniczny pobór opłat.
Firma na własną rękę robi to, co od lat nieudolnie „wprowadzają” kolejne rządy. Rozwiązanie jest oparte na technologii, którą wykorzystuje u siebie Autostrade per l’Italia, włoski udziałowiec koncesjonariusza. Technologia jest podobna do tej stosowanej w państwowym viaTOLL. Kierowcy mogą kupować urządzenia pokładowe (doliczana jest kaucja 50 zł), które doładują impulsami. Jeden impuls to jeden przejazd przez bramki. A kierowcy płacący elektronicznie mogą liczyć na 15-procentowy upust. W ciągu kilkunastu dni sprzedano 750 urządzeń. Przejazd typu „slow & go” możliwy będzie na wszystkich bramkach, a nie tylko wybranych – jak to ma miejsce w systemie viaTOLL.
Inicjatywa Stalexportu to dobra wiadomość dla kierowców korzystających z autostrady A4, bo pozwoli zmniejszyć kolejki do bramek.
Reklama
MIB zapowiada, że jego system ruszy – na dwóch płatnych odcinkach A2 i A4 zarządzanych przez GDDKiA – dopiero po listopadzie 2018 r, gdy przestanie obowiązywać umowa z Kapschem, operatorem viaTOLL. Dyrekcja chce powiązać wybór nowego operatora z wprowadzeniem systemu.
Reklama
Jak powiedział DGP wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit, pod koniec sierpnia ukaże się raport Banku Światowego, który zdiagnozuje sytuację na polskich drogach pod kątem systemów płatności. – A w pierwszej połowie września odbędzie się konferencja, na którą zaprosimy firmy oferujące technologie w zakresie metod płatności – zapowiada.
Pytany przez nas o to, czy decyzja Stalexportu nie skomplikuje procesu ujednolicania systemów płatności za drogi w Polsce, odpowiada: – Wiedzieliśmy o zamiarach Stalexportu. Powinniśmy dążyć do tego, by uciążliwości związane z opłatami na autostradach były jak najmniejsze. Myślę, że dzisiaj na drogach stosowane są technologie, które są w stanie współpracować z innymi. Dotyczy to także rozwiązania Stalexportu – mówi wiceminister.
Prezes Stalexportu Emil Wąsacz wielokrotnie zabiegał o możliwość włączenia jego fragmentu A4 do państwowego systemu viaTOLL. Był skłonny za niego zapłacić. Stalexport twierdzi, że rząd był głuchy na te prośby. Ale GDDKiA odbija piłeczkę.
GDDKiA nie sprzeciwiała się temu rozwiązaniu. Przedstawiliśmy warunki wykorzystania systemu viaTOLL na odcinku koncesyjnym. Konsultacje były prowadzone przez długi okres. Ale porozumienia nie udało się sfinalizować – twierdzi Jan Krynicki, rzecznik Dyrekcji.
Teraz Stalexport nie musi być zainteresowany systemem szykowanym przez GDDKiA. A to stawia rząd w niewygodnej pozycji, jeśli marzy mu się jeden system i jedna metoda rozliczania kierowców.
Jak zachowają się pozostali koncesjonariusze? Spółka GTC, zarządzająca odcinkiem A1 od Torunia do Gdańska, też bada rynek w poszukiwaniu systemu dla kierowców aut osobowych. W 2015 r. w wakacje między Toruniem i Gdańskiem przejeżdżało średnio 67 tys. pojazdów (17 proc. więcej niż rok wcześniej). Kolejny rekord może paść w tym roku. Według rzeczniczki GTC Anny Kordeckiej koncesjonariusz jest w stanie wdrożyć e-opłaty na swoim odcinku w ciągu roku–półtora od chwili uzyskania decyzji MIB. Umowa koncesyjna stanowi, że na zmiany musi zgodzić się minister.
Takich ograniczeń nie ma Autostrada Wielkopolska, która zarządza A2 między granicą z Niemcami a Koninem. Dla niej rządowy system byłby ułatwieniem, ale nie jest niezbędny. – W październiku kończymy rozbudowę wszystkich placów poboru opłat o dodatkowe pasy, co przy przewidywanym wzroście ruchu zapewni na kilka lat przepustowość wymaganą umową z rządem – informuje Zofia Kwiatkowska, rzeczniczka firmy.
Spółka zwraca uwagę na zagadnienia podatkowe i administracyjne wymagające rozwiązania. – Chodzi o zróżnicowanie stawek VAT (na autostradach publicznych mamy stawki netto, a na koncesyjnych w cenie przejazdu zawarty jest podatek VAT). Kwestie administracyjne to m.in. uzgodnienie systemu rozliczeń ze stroną rządową opartego na równowadze korzyści – tłumaczy Zofia Kwiatkowska.
W walce z zatorami na razie rząd sięga po rozwiązania tymczasowe. W czasie wzmożonego ruchu bramki w punktach poboru opłat mogą być otwierane: na A1 między Toruniem i Gdańskiem w wakacyjne weekendy, a na A4 między Krakowem i Katowicami podczas Światowych Dni Młodzieży. Rozwiązanie zostało opracowane wspólnie z koncesjonariuszami tych odcinków, czyli GTC i Stalexportem. Dodatkowo w celu przyspieszenia przejazdu przez bramki na odcinku A1 Toruń – Gdańsk opłata została zaokrąglona – z 29,90 zł do 30 zł, co podobno skraca czas przejazdu przez bramkę o ok. 10 proc.