– Użytkownicy dróg to są jedni z większych płatników, którzy tworzą budżet poszczególnych państw. Gdyby wprowadzono opłaty w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, budżety tych państw na pewno uległby znacznemu zwiększeniu, a pieniędzy brakuje przez cały czas. Z drugiej strony patrząc na ten problem, to zastanawiamy się, czy to jest sprawiedliwe rozwiązanie – ocenia Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

Reklama

Zgodnie z umową koalicyjną chadeków i socjaldemokratów w Niemczech wprowadzone mają być opłaty za autostrady dla wszystkich pojazdów zagranicznych. Obecnie myto w Niemczech muszą płacić kierowcy wszystkich pojazdów o masie powyżej 12 ton.

W Wielkiej Brytanii obecnie wszystkie autostrady są darmowe. Od kwietnia tego roku przejazd pojazdów o masie powyżej 12 ton będzie płatny. W zależności od ilości emitowanych spalin opłata będzie wynosić od 1,7 funta do 10 funtów dziennie. Najdroższa roczna opłata wyniesie 1000 funtów. Dla brytyjskich ciężarówek o równowartość opłaty zostanie zmniejszony podatek drogowy, co oznacza, że w praktyce obciążone będą również wyłącznie zagraniczne pojazdy.

Nie wiadomo, czy na takie rozwiązania zgodzi się Komisja Europejska. Niemcy czekają na opinię Brukseli przed wprowadzeniem zmian. Komisja podkreśla, że pobór opłat wyłącznie od pojazdów zagranicznych jest sprzeczny z unijną zasadą niedyskryminacji.

Reklama

– Zasada niedyskryminacji dotyczy opłat za drogi w takim samym stopniu jak wszystkich innych obszarów. Rozmowy z Niemcami toczą się od pewnego czasu. Jest możliwe wprowadzenie na przykład zniżek dla samochodów o niższej emisji, ale muszą one dotyczyć w takim samym stopniu pojazdów mieszkańców zarówno danego kraju, jaki i obcokrajowców – podkreśliła podczas wtorkowej konferencji Helen Kearns, rzeczniczka prasowa wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej odpowiedzialnego za transport Siima Kallasa.

Władze krajów, wprowadzających takie myta, argumentują, że właściciele zagranicznych pojazdów niszczą drogi, lecz nie płacą w danym kraju żadnych podatków.
– Przecież ktoś wjeżdżający samochodem spoza Wielkiej Brytanii na teren tego kraju najprawdopodobniej też pomaga rozwojowi tego kraju, czyli uczestniczy w jego produkcji globalnej – przekonuje Malusi. – Uczestnicząc w ruchu w Niemczech tak samo płacimy za paliwo, które tam tankujemy, więc nie wiem, czy do końca jest to sprawiedliwe.

Dodaje, że przychody od uczestników ruchu drogowego – podatki związane z tankowaniem, zakupem części i samochodów oraz opłaty drogowe – w Polsce generują 40-50 mld zł przychodu do budżetu rocznie. Jednak tylko niewielka część tych pieniędzy jest przeznaczana z powrotem na inwestycje drogowe. Według Malusiego tylko 3 mld zł trafia z budżetu Polski na drogi, większość z tego jest przeznaczana na administrację, a nie na inwestycje.

Reklama

Jak wynika z danych cytowanych przez "The Economist", brytyjski system opłat będzie również bardzo mało efektywny. Po uwzględnieniu kosztów wdrożenia system zbilansuje się najwcześniej w 2015 r., a potem będzie przynosił jedynie ok. 23 mln funtów zysku netto rocznie. To według brytyjskiego tygodnika zbyt mało, by zbudować choćby milę (ok. 1,6 km) nowej autostrady.

Obecnie w siedmiu unijnych krajach i Szwajcarii obowiązuje płatność za autostrady za pomocą winiet. Ponieważ roczne winiety są tańsze w przeliczeniu na dzień niż krótkoterminowe, kierowcy spoza tych krajów są w większym stopniu obciążeni opłatami.

Nad wprowadzeniem opłat tylko dla ciężarówek zastanawiają się także Belgia i Łotwa. Podobne systemy obowiązują także w Austrii, Szwajcarii i na Litwie. W Polsce system viaTOLL obowiązuje na autostradach wszystkie pojazdy, ale na samochody ciężarowe opłaty są nakładane również na innych drogach.

Malusi nie wyklucza, że opłaty tylko dla cudzoziemców są testem przed wprowadzeniem powszechnej płatności. Wprowadzenie i ujednolicenie opłat za autostrady zaleciła już w 2008 roku Unia Europejska.

– Dąży się do tego, ażeby opłaty były wyrównane dla wszystkich w całej Unii Europejskiej, i być może to jest przygrywka do tego typu rozwiązań. Najpierw wypróbujemy na obcokrajowcach, a potem być może przy lepszej koniunkturze politycznej wprowadzimy opłaty dla mieszkańców tego kraju – przypuszcza Malusi.
ProgTrans, szwajcarska firma analityczna, oszacował w 2010 r., że po wprowadzeniu opłat w całej UE zyskałyby tylko Austria, Czechy, Francja i Niemcy. Dla innych krajów, szczególnie dla położonych na obrzeżach UE Portugalii i Hiszpanii, koszty byłyby zdecydowanie wyższe od przychodów.