Krajowy system zarządzania ruchem ma ruszyć do 2020 r. Plątanina urządzeń pomiarowych, detektorów ruchu, kamer przemysłowych będzie stanowiła aktualizowaną online bazę danych o sytuacji na drogach. Jak ustaliliśmy, już dziś budzi zainteresowanie służb mundurowych. Powód - jej częścią będzie oprogramowanie do odczytywania numerów rejestracyjnych i ID pokładowych urządzeń radiowych, dzięki czemu łatwe będzie namierzenie każdego pojazdu.
W studium wykonalności koszty systemu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad określiła na prawie 700 mln zł, ale – według naszych ustaleń – ta kwota będzie aktualizowana w górę. Według GDDKiA przedsięwzięcie zwiększy przepustowość dróg do 20 proc. System będzie komunikował się z kierowcami przy pomocy tablic świetlnych, ale też przesyłając dane na urządzenia pokładowe GPS.
– W 2015 r. zaczniemy ogłaszać przetargi na poszczególne elementy, żeby ok. 2020 r. system działał na wszystkich autostradach i trasach ekspresowych oraz większości dróg krajowych – mówi Andrzej Maciejewski, wicedyrektor GDDKiA. – Chcemy uniezależnić się od jednego dostawcy. Inwestycja zostanie podzielona na moduły wdrożeniowe, z których każdy będzie gwarantował otwarty dostęp dla dostawców technologii – twierdzi.
Te zastrzeżenia to efekt m.in. wtorkowych zatrzymań CBA w wyniku podejrzeń o korupcję podczas informatyzacji urzędów. GDDKiA dmucha na zimne, bo duże szanse na kontrakty ma Siemens, który w latach 2011–2012 zbudował centrum sterowania ruchem na skrzyżowaniu autostrad A1 i A2 w Strykowie. Na razie pełni ono rolę marginalną, ale za kilka lat będzie sercem ogólnokrajowego systemu. Nie jest też tajemnicą, że z powodu spodziewanego zainteresowania sprawą CBA GDDKiA ostentacyjnie zdystansowała się od starań koncernu Kapsch, który lobbował za tym, by jako szkielet krajowego systemu wykorzystać infrastrukturę viaTOLL-u.
Reklama
Większość branży chwali decyzję o budowie systemu na zasadzie kompatybilnych modułów. Dzięki nim gigantyczne zlecenie ma zostać podzielone na kilkadziesiąt przetargów. – Udziałem w tych kontraktach może być zainteresowanych co najmniej 60 podmiotów z branży teleinformatycznej obecnych na polskim rynku. Za sprawą takich systemów ogólnokrajowych, ale też licznych rozwiązań miejskich, w latach 2014–2020 wartość rynku ITS może sięgnąć 10 mld zł, czyli 2,5 razy więcej niż od 2007 do 2013 r. – ocenia Marek Litwin, prezes stowarzyszenia ITS Polska.
Reklama
Według naszych informacji współpracą, z GDDKiA rozważają tacy giganci, jak IBM, Hewlett Packard, Alcatel i Thales. Wśród polskich spółek są to m.in. Asseco, Sygnity i Neurosoft, a także takie, które nie są na co dzień kojarzone z branżą IT, np. zbrojeniowy Bumar czy należące do PKP Kolejowe Zakłady Łączności.
Wczoraj ruszyła internetowa platforma, za pomocą której spółki teleinformatyczne będą m.in. proponować zamawiającemu najnowsze rozwiązania IT i oceniać propozycje konkurencji. System ma być finansowany głównie z unijnego programu CEF („Łącząc Europę”).