W kolejnych latach miasta muszą postawić na inteligentne systemy transportowe. Inteligentna sygnalizacja świetlna rozładowująca korki, tablice informujące kierowców w czasie rzeczywistym o tworzących się zatorach, wiadomości o aktualnej lokalizacji autobusu, na który czekamy – to tylko niektóre możliwości, jakie oferują inteligentne systemy transportowe (ITS). Co bardziej zaawansowane systemy, funkcjonujące już w wielu krajach zachodnich, są np. w stanie rozpoznawać tablice rejestracyjne samochodów wjeżdżających do centrum miasta i w ten sposób egzekwować od kierowców opłaty za wjazd.
Jak przekonują specjaliści tego rodzaju projekty w najbliższych latach będą nie tylko kosztownym kaprysem władz miejskich, ale koniecznością – jeśli samorządy myślą o rozwijaniu komunikacji miejskiej z wykorzystaniem środków unijnych. – Dziury rozwojowe w większości zasypaliśmy. Teraz pora na realny rozwój. Zbliża się nowe rozdanie środków europejskich, które w dużej mierze będą związane z innowacyjnością – stwierdziła Anna Dąbrowska z Fundacji Centrum Analiz Transportowych i Infrastrukturalnych podczas gali DGP Perły Samorządu.
Złudzeń nie pozostawia też w rozmowie z DGP minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. – W nowej perspektywie finansowej UE nie będzie już konkursów na drogi lokalne. W transporcie większy nacisk będzie położony na kolej – mówi.
Skoro o nowych drogach w części sprezentowanych przez Brukselę możemy na razie zapomnieć, najwyższa pora zacząć ulepszać to, już mamy. Na razie na ITS (choć w nie najbardziej wyrafinowanej formie) zdecydowało się zaledwie kilka polskich aglomeracji, m.in. Warszawa, Trójmiasto, Łódź czy Katowice. Przykładowo Poznań w przyszłym roku stworzy centrum informacji dla podróżnych (m.in. o wypadkach i objazdach) warte ponad 100 mln zł, a Koszalin jeszcze w tym roku wdroży system informujący o wolnych miejscach parkingowych.
Reklama
Największą barierą dla samorządów zainteresowanych inteligentnymi systemami transportowymi są koszty. Wdrożenie zaawansowanego systemu zarządzania ruchem w średniej wielkości mieście to koszt kilku milionów euro, w dużych aglomeracjach – kilkuset milionów. Na przykład Londyn na własny system wydał ok. 300 mln euro, a Sztokholm – 100 mln.
Reklama
Pojawiają się już jednak pierwsze inicjatywy, które pomogą samorządom zdobyć fundusze na takie projekty. W czerwcu 2013 r. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego planuje ogłosić kolejny konkurs dla jednostek samorządu terytorialnego na wsparcie tworzenia miejskich obszarów funkcjonalnych. Planowany budżet konkursu to 30 mln zł. Od 2014 r. pojawi się także nowe narzędzie dla miast wojewódzkich – zintegrowane inwestycje terytorialne (ZIT), w ramach którego możliwa będzie realizacja różnych projektów, m.in. dotyczących zrównoważonego transportu. Na potrzeby ZIT wydzielonych zostanie co najmniej 5 proc. środków finansowych z funduszy strukturalnych (EFS, EFRR).