Od 1 czerwca na autostradzie A4 uruchomiony został system poboru opłat na trasie Bielany Wrocławskie - Sośnica, jednak do tej pory nie został przyjęty plan ratowniczy, regulującego procedury ratunkowe, m.in. dojazdu do wypadku na A4. Strażacy od ponad dwóch tygodni zwracają uwagę na ten brak. Nie zaakceptowali też procedur wprowadzonych 1 czerwca przez firmę Kapsch, odpowiedzialną za pobór opłat na autostradzie, zgodnie z którymi służby ratownicze miały pobierać bilet przy wjeździe na autostradę i oddawać go przy wyjeździe.

Reklama

Pod koniec maja wicewojewoda opolski zapowiedział nawet, że w związku z brakiem satysfakcjonujących rozwiązań dotyczących dojazdu służb ratowniczych na A4, zaakceptuje sytuację, w której straż będzie taranować bramki, by dojechać do rannych. Już w pierwszy weekend czerwca ratownicy medyczni wiozący karetkami na sygnale dwie ciężko ranne ofiary wypadku wyłamali rękami jedną z bramek na węźle Przylesie, bo dyspozytor jej nie otworzył.

Firma Kapsch uznała wtedy zachowanie ratowników za "całkowicie nieuzasadnione". Zdaniem jej przedstawicieli ratownicy powinni byli pobrać bezpłatny bilet i bramki otworzyłyby się same. Potem jednak, na żądanie GDDKiA, zwolniła pracownika, który nie otworzył bramki karetkom.

Jak poinformował we wtorek PAP rzecznik opolskich strażaków Adam Janiuk, termin, w którym plan ma być gotowy, jeszcze nie został wyznaczony. "Ale wszystko idzie już w dobrym kierunku" - zapewnił.

Rzecznik opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) Michał Wandrasz stwierdził, że poprawki przekazane przez straż we wtorek będą wprowadzone do projektu planu przez zarządcę drogi, czyli GDDKiA we współpracy z projektantem planu, czyli firmą Strabag, która była odpowiedzialna za dostosowanie autostrady A4 na odcinku Bielany Wrocławskie - Sośnica do standardów autostrady płatnej.

Reklama

Adam Janiuk dodał, że strażacy zdecydowali się też przejąć nadajniki viaBox do systemu viaAuto, dzięki któremu można wjeżdżać na autostradę bez pobierania biletów na bramkach. Nadajniki mają trafić do wszystkich jednostek Państwowej Straży Pożarnej i jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej ujętych w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. "W sumie dostaniemy kilkaset urządzeń viaBox" - powiedział Janiuk.

Dotychczas strażacy odmawiali przyjęcia tych urządzeń, bo ich zdaniem nie załatwiały one kompleksowo kwestii wjazdu na autostradę. Janiuk zaznaczył jednak, że w związku z wypracowywanymi stopniowo rozwiązaniami, nadajniki mogą stanowić uzupełnienie.

Reklama

"Po rozmowach z ostatnich kilkunastu dni udało się doprowadzić do sytuacji, w której wozy strażackie wpuszczane są pasem dla pojazdów uprzywilejowanych. Barierki na tym pasie podnoszą dyspozytorzy. Docelowo chcielibyśmy, by bramki te otwierał automat, tak aby nie zależeć od czynnika ludzkiego" - zaznaczył Janiuk.

Rzecznik strażaków przekazał też, że na spotkaniu we wtorek ustalono, iż GDDKiA zdemontuje rozstawione na wjazdach awaryjnych dodatkowe słupki. "Miały być dodatkowym zabezpieczeniem szczelności autostrady, ale skoro straż nie chce, by tam stały, to je zabierzemy" - zapewnił Michał Wandrasz.

GDDKiA potwierdziła też gotowość dobudowania na węźle Prądy dodatkowego dojazdu do pasa serwisowego. Kiedy taki pas miałby powstać - jeszcze nie wiadomo. "Trwają prace koncepcyjne, wystąpiliśmy też o sfinansowanie takiego działania do centrali Generalnej Dyrekcji i otrzymaliśmy wstępną zgodę" - powiedział Wandrasz.

Zdaniem opolskiej straży to niezbędne, bo węzeł Prądy jest najbardziej obleganym przez kierowców i często się zdaniem strażaków korkuje. "Z badania ruchu przeprowadzonego na bramkach w pierwszym tygodniu czerwca przez firmę Kapsch wynika, że przez węzeł Prądy przejechało w najbardziej +tłoczny+ dzień ponad 3,5 tys. samochodów. Dla porównania - największa wartość na węźle Olszowa to 935 samochodów w ciągu najbardziej obleganego dnia, a na węźle Dąbrówka niecałe 2,2 tys. aut" - wyliczył Janiuk.