Inne

Silnik prototypu dostaje elektryczność z akumulatorów litowo-jonowych, które ukryto w tylnej części auta. Zestaw baterii daje kierowcy moc 35 kW, to z kolei pozwala rozpędzić leona maksymalnie do 100 km/h.

Reklama

Hiszpanie nie poprzestali tylko na wymianie jednostki napędowej. Zakasali rękawy, by przerobić także skrzynię biegów, system wspomagania hamulców, układ ogrzewania i chłodzenia oraz znaczną część elektroniki pokładowej. Efekt? Dziś elektryczny leon na pełnych bateriach może przejechać 50 km.

>>>Sprawdź, co czeka kierowców w 2009 roku

Niewiele, ale ludzie z Seata zaznaczają, że auto jest jeszcze w fazie badań. To królik doświadczalnym, dzięki któremu wyeliminują główne wady napędu elektrycznego, czyli długi czas ładowania akumulatorów i krótki zasięg. Kiedy już znajdą na to lekarstwo, wtedy ruszy praca nad drugim etapem ekologicznego napędu iberyjskiej marki.

>>>Tak robią to Amerykanie...

Reklama

Otóż leon na prąd to dopiero początek, dzięki niemu Seat dopracuje napęd elektryczny (większy zasięg, krótszy czas "tankowania" z gniazdka), by później stworzyć układ hybrydowy z silnikiem spalinowym. Motor na tradycyjne paliwo pożyczą z "zielonej" serii aut ecomotive.

Pierwsze sztuki hiszpańskich hybryd mają być dostępne od 2014 r.