Czary-mary, hokus-pokus oto rasowe GTI z krwi i kości. Wielki silnik w małej karoserii. Efekt piorunujący. Nikogo się nie boi. Niejednemu złoi skórę. Sprawdziliśmy…

Pod spodem najprawdziwsze 1.8 doładowane turbiną, 20 zaworów i 150 KM. Jedynka, gaz - osiem sekund i pęka pierwsza "setka". Przyspieszanie nie kończy się, zanim licznik nie pokaże 216 km/h.

Wyprzedzanie? Elastyczność na szóstkę. Zero zastanowienia - na każdym biegu samochód wyrywa do przodu. A to wszystko przy średnim spalaniu 8,6 litra na 100 km hasania. Żeby nie było zbyt słodko - w mieście komputer polo GTI potrafi pokazać nawet 12-13 litrów.

Zachowanie - posłuszny. Od kierownicy przez skrzynię biegów i pedał gazu po podwozie - wszystko działa w nim precyzyjnie. Zawieszenie twarde, ale właśnie taki ma być inaczej nici z zabawy…

Ciekawostka - 150 KM to za mało? Gdzieś w przyrodzie występuje limitowana wersja polo GTI edition cup. Tam moc 180 KM ustawia szereg na drodze. Nawet poważniejsze maszyny muszą czasem ustąpić…

Prezencja? W czerwieni mu do twarzy. Z daleka wygląda jak zabawka - nic tylko złapać za dach i pchnąć przed siebie. To pozory. Poprawka ostrości i wszystko jasne - z przodu czarny grill w kształcie litery V, po drodze dwoje drzwi, a na końcu spoiler nad szybą i dwie rury pod zderzakiem. No i te specyficzne felgi.

W środku czerstwo, ale czytelnie. Gruba, skórzana kierownica zszyta czerwonym ściegiem, pedały z perforowanego aluminium, sportowe fotele. To tygrysy lubią najbardziej.











Reklama