Małe i średnie firmy, które potrzebują najwyżej kilku aut służbowych, bardzo często, ze względów podatkowych, decydują się na ich zakup w końcówce roku. Z kolei dilerzy w tym czasie ruszają z wyprzedażą samochodów, które zostały im na tzw. stocku. W efekcie obie strony zyskują – firmy solidne upusty, a sprzedawcy lepsze wyniki.

Dobry zwyczaj

Wyprzedaż rocznika to już niemal narodowa motoryzacyjna tradycja. Nigdzie indziej na świecie salony nie sprzedają aut z tak dużymi, sięgającymi kilkudziesięciu procent rabatami tylko dlatego, że z taśm fabryk zjechały one w listopadzie czy grudniu, a nie w styczniu. To kuriozum ma swoje źródło częściowo w naszej mentalności, a częściowo w obowiązujących u nas przepisach – kluczową pozycję w dokumentacji pojazdu zajmuje rubryka Data produkcji pojazdu. Tymczasem w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii znacznie ważniejsza jest data pierwszej rejestracji auta, czyli miesiąc i rok, w którym de facto rozpoczęło ono swoje życie na drogach publicznych.
Wyjątkiem potwierdzającym regułę dotyczącą wyprzedaży rocznika była końcówka ubiegłego roku, kiedy oferta takich auta była bardzo skromna i ograniczona do mało popularnych modeli. Było to wywołane ogromnym boomem na samochody z kratką, od których pełen VAT można było odliczyć, jeżeli kupiło się je przed 31 grudnia 2010 roku. Firmy rzuciły się więc na zakupy – tylko w grudniu kupiły 42,6 tys. samochodów, czyli o niemal 50 proc. więcej niż rok wcześniej. I to pomimo braku upustów.
Reklama
Tegoroczny sezon wyprzedaży zapowiada się już znacznie bardziej atrakcyjnie, bowiem polski rynek motoryzacyjny wyraźnie wyhamował. Od stycznia do końca października zarejestrowano u nas 225 tys. nowych aut osobowych – o ponad 7 proc. mniej niż rok wcześniej. Są jednak marki, które straciły jeszcze więcej – sprzedaż Fiata skurczyła się w tym czasie o niemal 27 proc. I to właśnie włoska marka zdecydowała się ruszyć z wyprzedażą rocznika jako pierwsza. – Chcieliśmy dać klientom więcej czasu na spokojny i komfortowy zakup samochodu w niższej cenie. Jednocześnie zasugerowaliśmy, że nie mają co czekać np. do grudnia, bo taniej już nie będzie – tłumaczy Bogusław Cieślar z Fiat Auto Poland. Dodaje, że w salonach spotkać można jeszcze pojedyncze modele z roku 2010. W ich przypadku przeceny sięgają aż 30 proc. Fiat Bravo z rocznika 2011 przeceniony jest o 9,5 tys. zł, a z 2010 – o 14 tys. zł.
Reklama



Spore oszczędności

Na oficjalne zakomunikowanie okresu wyprzedaży rocznika 2011 zdecydowały się już także między innymi Peugeot, Renault oraz Mitsubishi. Marki te oferują w specjalnych cenach wszystkie swoje modele. Nawet tegoroczna nowość – Peugeot 508 oferowany jest z upustem 9 tys. złotych. Kupując luksusowe Renault Lattitude, oszczędzić można nawet 25 tys. zł, a ulubieńca małych firm Mitsubishi Outlandera – 7 tys. zł.
Mimo zbliżającego się wielkimi krokami końca roku część marek woli jeszcze nie grać sloganem „wyprzedaż rocznika”. Citroen dyplomatycznie chwali się, że w jego salonach „300 samochodów w wyjątkowych cenach czeka na najszybszych łowców”. Lista konkretnych aut dostępnych „od ręki” umieszczona jest na stronie internetowej, za pośrednictwem której można je nawet rezerwować. Model C5 2.0 HDI w bogatej wersji Selection można kupić za 83,5 tys. zł – o 24 tys. zł taniej niż kwota figurująca w oficjalnym cenniku.
Kia wprost kieruje swoją ofertę do małych firm – w przypadku modeli Venga i cee’d do tradycyjnego upustu od kilku dni dorzuca jeszcze preferencyjny leasing i ubezpieczenie. Podobnie jest w przypadku Volkswagena, który jako jeden z niewielu oficjalnie odżegnuje się od wyprzedaży rocznika, ale z powodzeniem znajduje dla niej zastępstwo – małe floty mogą obecnie liczyć w salonach niemieckiej marki na rabaty sięgające nawet 9 proc. wartości auta.
W końcówce roku małe i średnie firmy mogą liczyć na upusty zbliżone do tych, jakie duże floty obowiązują na okrągło przez cały rok. Z drugiej strony one na wyprzedażach nie korzystają z prostego względu – trudno by im było znaleźć dla swoich handlowców 50 egzemplarzy tego samego modelu, w dodatku w identycznej wersji silnikowej i wyposażenia oraz w takim samym kolorze.
Raczej nie ma co liczyć na wyprzedaż rocznika u dilerów skody, opla czy toyoty. Sprzedawcy zamówili na ten rok na tyle mało samochodów, że na składach pozostaną im wyłącznie pojedyncze auta i to tych mniej popularnych modeli.