Stępień, który odpowiadał w Sejmie na pytania posłów PiS, nazwał wprowadzanie elektronicznego systemu poboru opłat "rewolucją". Wyjaśnił, że rewolucją jest odejście od systemu winietowego, jak i budowa systemu, który w przyszłości pomoże zarządzać ruchem i inwestycjami drogowymi. Jak określił wiceminister, system jest "w fazie rozruchu". Jego zdaniem potrwa to ok. 2-3 miesięcy.

Reklama

Wiceminister przypomniał, że e-myto ruszyło 3 lipca, z dwudniowym poślizgiem. Poinformował, że austriacka firma Kapsch, budująca system, zapłaciła już na rzecz Skarbu Państwa 2 mln zł kary za spóźnienie. Dodał, że dopiero po miesiącu działania systemu, a więc na początku sierpnia br., będzie można oszacować utracone korzyści Skarbu Państwa. Chodzi o pieniądze, które państwo zarobiłoby, gdyby system działał na czas. "Wtedy Kapsch zostanie wezwany do uzupełnienia ubytku, o ile taki zostanie stwierdzony" - zastrzegł Stępień.

Stępień mówił, że inne kraje, które wdrażały podobne systemy, również borykały się z opóźnieniami. Odniósł się także do zjawiska omijania przez ciężarówki płatnych odcinków dróg. "Trudno po 11 dniach oceniać, jak zachowają się kierowcy czy firmy, które dziś próbują innych dróg alternatywnych, dlatego że dopiero po tych dwóch, trzech miesiącach w ich monitoringu wewnętrznym w firmach pojawią się rzeczywiste koszty zmian tras. Pojawią się rzeczywiste koszty zwiększonej ilości czasu (przejazdu - PAP), dłuższej pracy kierowców, być może skutek w postaci wzrostu zużycia paliwa i być może skutek w postaci braku dostawy na czas (...) To skłania firmy, by wracać na drogi (płatne - PAP). We wszystkich krajach, w których funkcjonował elektroniczny system poboru opłat, mieliśmy to zjawisko odpływu i powrotu ruchu" - zaznaczył minister.

System e-myta obejmuje sieć 1560 km dróg. Stawki opłaty wynoszą 0,20 zł do 0,53 zł za kilometr autostrad i dróg ekspresowych oraz od 0,16 zł do 0,42 zł za kilometr dróg krajowych. Za przejazd płacą samochody ciężarowe i osobowe z przyczepą, jeśli ich dopuszczalna masa całkowita przekracza 3,5 tony oraz autobusy niezależnie od ich masy.

Reklama