Wczoraj baryłka ropy Brent na giełdzie w Londynie kosztowała niecałe 116 dolarów, czyli o ponad 10 dolarów mniej niż dwa miesiące temu, kiedy płacono za nią rekordowe od 2,5 roku 126,86 dolara. W tym samym czasie o pięć groszy staniał też dolar. W poniedziałek średni kurs amerykańskiej waluty w NBP wynosił 2,7 złotego. To oznacza, że wczoraj polskie koncerny naftowe mogły kontraktować ropę po 313 złotych za baryłkę, podczas gdy w kwietniowym szczycie było to niemal 350 złotych.

Reklama

Choć w przedziale 110 – 115 dolarów za baryłkę ropa znajduje się od kliku tygodni, to Polscy kierowcy zaczynają odczuwać spadek jej cen dopiero teraz. I to w ograniczonym zakresie. Benzyna 95 potaniała o kilka groszy i na większości stacji nadal kosztuje ponad 5 złotych za litr. W lepszej sytuacji są właściciele diesli, ponieważ ON już regularnie kosztuje poniżej 5 złotych, a sporadycznie można go kupić nawet za 4,8 złotych.

– Tak to jest, że koncerny z podwyżkami zawsze się spieszą, a gdy przychodzi do obniżek, to każą czekać na nie nawet tygodniami – komentuje Jakub Bogucki, analityk rynku paliwowego z firmy E-petrol.