"Urzekło mnie gorące powitanie w rodzinnym mieście setek kibiców mimo późnej pory i zimna. Wrocław nie był obowiązkowym punktem kontrolnym, a tylko tankowania. Jednak wszystkie załogi, kosztem czasu, tu się zatrzymały, gdyż atmosfera jest fantastyczna. Bardzo ładnie to zorganizowano, w czym duża zasługa Klubu Motoryzacyjnego Skrzydlaci z 40-letnią historią.

Reklama

Jechaliśmy z Warszawy do Wrocławia dokładnie pięć godzin i pięć minut, ale to był slalom między kolumnami tirów. Znam dobrze trasę, więc korzystaliśmy z bocznych dróżek, aby ominąć korki, po czym wracaliśmy na główną drogę. I tak co jakiś czas. Ale mamy go sporo w zapasie, bo na punkcie kontrolnym w Dreźnie musimy się zameldować o 10.07 w piątek.

Zdążyłem też naprawić wyłamaną w Warszawie klamkę od fiata. Nie był to jednak akt wandalizmu, nie mam o to pretensji do fanów, którzy oblegali nasze auto".

Dla wrocławianina to czwarty start w historycznym Monte Carlo. W latach siedemdziesiątych poprzedniego stulecia znany był nie tylko z wyników sportowych, lecz także jako konstruktor i tuner rajdowych oraz wyścigowych samochodów. Fiat 125p MC z 1976 roku, którym rodzinny duet bierze udział w 14. RMCH, został przygotowany przez seniora Postawkę.

Reklama