"Chcemy uniknąć wielkiej nierównowagi, która powstaje, gdy produkujemy samochody w Japonii, a potem sprzedajemy je w krajach, które mocno związały się z dolarem. To, co chcemy zrobić, to zmniejszyć udział jena w naszych rozliczeniach" – powiedział szef Nissana Carlos Ghosn, który kieruje także francuskim Renault. Dodał, że najnowsze plany koncernu nie oznaczają, że fabryki w Japonii będą zamykane. "Po prostu nie powstaną tu nowe zakłady i nie będą produkowane nowe modele aut" - podkreślił.

Reklama

Ta strategia jest wynikiem niedawnej decyzji amerykańskiego rządu o wykupie własnych obligacji za 600 mld dol. To oznacza, że tyle pustego pieniądza trafi na rynek. Waszyngton ma nadzieję, że w efekcie dolar stanieje i zwiększy się eksport, co da impuls do rozwoju całej gospodarki, która mimo kilku programów stymulujących nadal drepcze w miejscu. Decyzja USA oznacza jednak poważne kłopoty dla innych państw, które także będą zmuszone manipulować kursami walut, by nie finansować amerykańskiej walki z kryzysem.