GSX-R to utytułowany i doświadczony zawodnik. Od lat zdobywa mistrzowskie tytuły na torach w klasie Superbike. Linię GSX-R japońska marka zaprezentowała ponad 20 lat temu.

GSX-R ma nieduże wymiary. To nie efekt oszczędności, a świadome założenia konstruktorów. W motocyklu liczy się każdy kilogram masy, a owiewki to nie tylko przysłowiowy bajer. W motocyklach tej klasy niezmiernie ważna jest też aerodynamika. Tu każdy szczegół w postaci lusterek czy kierunkowskazów został skonstruowany pod kątem oporów powietrza.

Z ciekawostek: w tym modelu zastosowano węższe zbiornik paliwa i ramę po to, by nogi kierowcy mogły schować się za owiewką. Przednie kierunkowskazy zostały wbudowane w opływowe lusterka, co zmniejszyło opór aerodynamiczny o 5 proc.

Pozycja za kierownicą GSX-R jest typowa dla ścigaczy. Kierowca siedzi mocno pochylony do przodu, co umożliwia odpowiednie dociążenie przedniej osi i zmniejsza opór powietrza. Niestety taka pozycja nie należy do zbyt wygodnych. Kierowca ma przed sobą centralnie umieszczony analogowy obrotomierz i cyfrowe wyświetlacze informujące o prędkości i włączonym biegu.

Hiszpański zawodnik - ibiza cupra - nie wygląda wcale blado na tle japońskiego rywala. Cuprę z zewnątrz wyróżniają 17-calowe, niskoprofilowe, 5-ramienne felgi, szerokie zderzaki - w tym przedni z dużym wlotem powietrza o wzorze plastra miodu. Z tyłu znakami rozpoznawczymi są chromowana, owalna końcówka wydechu i centralnie umieszczony na klapie napis "Cupra".

We wnętrzu znajdziemy więcej sportowych wyróżników: znakomicie wyprofilowane fotele (w obu rzędach), aluminiowe nakładki na pedały, skórzaną, trójramienną kierownicę z czerwonym znacznikiem oraz białe tarcze zegarów. Całość sprawia, że kierowca po zajęciu miejsca na fotelu instynktownie wyczuwa, że ma do czynienia z rasowym sportowcem. Wnętrze ibizy cupry nie straciło wiele ze swojej funkcjonalności. Bagażnik oferuje taką samą pojemność jak w modelu podstawowym. Jest głęboki i ma regularne kształty. Można go też powiększyć.

Już samo zajęcie miejsca za kierownicą tak rasowego motocykla wywołuje dreszczyk emocji. Silnik przy uruchamianiu na krótką chwilę wchodzi na wysokie obroty, co dodatkowo potęguje wrażenie. Poziom adrenaliny zaczyna zbliżać się do górnej granicy. Sprzęgło wciśnięte, pierwszy bieg wrzucony (z charakterystycznym trzaskiem) - czas zatem na pojedynek!

Choć cupra nie należy do "przeciętniaków", szybko przekonuje się, że praw fizyki nie da się zmienić. Znacznie mniejsza masa motocykla pozwala wyprzedzić samochód zaledwie po 1,7 s od startu. Już przy prędkości 50 km/h ibiza pozostaje w tyle. Gdy w aucie trzeba przygotowywać się do zmiany biegu na "dwójkę", motocykl ciągle przyspiesza na pierwszym biegu. Przednie koło w GSX-R wyraźnie nie ma ochoty współpracować z asfaltową nawierzchnią. Kierowca przy próbach dynamicznych przez cały czas musi balansować ciałem, by móc utrzymać koła ścigacza na ziemi. Po 3,4 s Suzuki osiągnęło już 100 km/h, podczas gdy prędkościomierz cupry zbliża się do "sześćdziesiątki".

Ale kierowca ibizy nie daje za wygraną, przy 130 km/h szybko zmienia bieg na trzeci, podczas gdy motocyklista "podróżuje" nadal na pierwszym. Suzuki można rozpędzić na "jedynce" nawet do 167 km/h. Ale to nie koniec zabawy. Na drugim biegu, przy maksymalnych obrotach licznik aparatury pomiarowej na motocyklu wskazywał 209 km/h. Gdy cupra osignęła 229 km/h i auto przestało przyspieszać, motocyklista odkręcił manetkę gazu i szybko zniknął nam z oczu.

Jednak co cztery koła to nie dwa! Szczególnie na zakręcie. Doświadczony kierowca Suzuki, ryzykując urazem kolana lub w najgorszym razie wywrotką podczas szybkiego pokonywania zakrętu, musiał ustąpić cuprze. Sportowa ibiza dzięki twardemu zawieszeniu i niskoprofilowym oponom trzymała się asfaltu znacznie lepiej.

Co prawda ciężki silnik wymusza na niej lekką podsterowność, ale w razie potrzeby czuwa seryjne ESP. Takimi "pomocnikami" nie dysponuje motocyklista, dlatego nawet przy próbach hamowania zdany jest jedynie na własne umiejętności. W kategorii "hamulce" cupra wygrywa, choć Suzuki nie wypada o wiele gorzej.

Tylko w jednym przypadku motocykl będzie górą. W ruchu ulicznym łatwość przemieszczania się jest nieporównywalna. Mimo sportowych nastawów zawieszenia GSX-R nie jest zbyt wymagające w stosunku do kierowcy. W cuprze układ kierowniczy jest bardzo bezpośredni, co pozwala na precyzyjne prowadzenie, jednak głębokie koleiny nie są przyjazne dla tego auta.

Który? Obydwie zabawki kuszą tak samo, ale cupra to zdecydowanie pojazd wielosezonowy, czego nie można powiedzieć o jednośladzie.

Tu znajdziecie pełne archiwum "Auto Świata". Polecamy.

























Reklama