Już za rok możemy liczyć na więcej przyjemności z jazdy. A to za sprawą BMW, które właśnie wtedy zamierza wprowadzić na rynek swój "dynamiczny" system napędowy. DPC - tak nazywa się najnowszy pomysł bawarskich inżynierów. Nie, nie są pionierami. Podobnie działający system zaprezentowała niedawno Honda w modelu Legend, również Mitsubishi chwali się czymś podobnym w swoim Lancerze Evo IX. Ale, jak to tradycyjnie bywało, produkt spod znaku BMW nie ma szans być tuzinkowym. "Dynamiczna kontrola osiągów" - takie tłumaczenie nie brzmi nazbyt sugestywnie. Co więc się za nim kryje?

W telegraficznym skrócie: system potrafiący rozdzielić siłę napędową nie tylko pomiędzy przednią i tylną oś, lecz także między lewe i prawe (tylne) koło. Pomysł najlepiej się sprawdza w autach 4x4, co w nazewnictwie tej marki oznacza symbol "x" na tylnej klapie. System BMW działa nie tylko pod obciążeniem na asfalcie, lecz także podczas poślizgu i przy wciśniętym sprzęgle.

Dwie dodatkowe przekładnie planetarne
Podczas jazdy na wprost po nawierzchni o wysokiej przyczepności układ działa tak samo jak "zwykły" mechanizm różnicowy, dzieląc moc równo pomiędzy lewe i prawe koło. Ale już na ostrym zakręcie albo podczas manewru gwałtownego omijania przeszkody silnik elektryczny serwomechanizmu jednego z wbudowanych hamulców wielopłytkowych włącza do pracy dodatkową przekładnię planetarną. To powoduje, że przełożenie mechanizmu różnicowego wraz z przekładnią główną nie jest już takie samo dla obu kół.

W efekcie system pozwala dostarczyć większą siłę napędową do jednego z tylnych kół samochodu. Różnica w momencie napędowym, mierzonym na kole, może sięgać 1800 Nm. Zwłoka od wysłania polecenia przez komputer sterujący do dostarczenia dodatkowego napędu jednemu z kół, czyli czas zadziałania systemu, wynosi zaledwie jedną dziesiątą sekundy. Mimo że DPC można zastosować także w aucie tylnonapędowym, BMW testuje go na razie w wersjach 4x4, gdzie można zaobserwować bardziej odczuwalną poprawę w prowadzeniu.

Mniej kręcenia, więcej posłuszeństwa
Tak w skrócie można opisać wrażenia z jazdy. Czteronapędowe BMW prowadzi się przyjaźniej i posłuszniej. Przede wszystkim jest mniej podsterowne, chętniej podąża za skrętem kierownicy. Co istotne, kąt jej skręcenia na śliskich nawierzchniach może być znacznie mniejszy, co pozwala uniknąć przekładania rąk na kierownicy. Podczas niespodziewanego omijania przeszkody może to mieć kluczowe znaczenie i uchronić przed wypadkiem. Nie ma rady: od przyszłego roku czteronapędowe BMW będą się prowadzić pewniej i o wiele bezpieczniej!

Najpierw były Evo IX i Legend...
... teraz czas na BMW. Chodzi o układ napędowy, potrafiący "dopędzić" jedno z kół, gdy zajdzie taka potrzeba. Aby było to możliwe, silniki elektryczne aktywują hamulce wielopłytkowe każdej z przekładni planetarnych, znajdujących się przed wyjściami na półosie kół napędowych. W ten sposób, sztucznie zwiększając obroty jednego z kół o minimalną wartość, można przenieść większy moment obrotowy i sprytnie "ustawić" samochód względem drogi. Jeżeli nie ma potrzeby takiego rozdzielania mocy, obie przekładnie planetarne są wyłączane z pracy i nowa przekładnia BMW pracuje jak tradycyjny mechanizm różnicowy.

Aby precyzyjnie sterować całym procesem, komputer przetwarza informacje m.in. o prędkości, kącie skrętu kierownicy i momencie obrotowym dostarczanym przez silnik. Algorytm matematyczny pozwala obliczyć optymalny rozdział mocy pomiędzy koła.

Tu znajdziecie pełne archiwum "Auto Świata". Polecamy.
















Reklama