Kiedy poczuje obiektyw, pręży się jak na rozkładówce. Zupełnie niepodobna do wcześniejszej generacji. Rysy złagodniały - co nie znaczy, że straciła to "coś". Nie ma mowy! Oglądają się wszyscy - od lat 5 do 105...

Patrzysz, a za każdym razem linie rysują inną formę - wystarczy kucnąć, spojrzeć z góry, przodu, z boku… Pozycji jest mnóstwo… Trójka nie kryje swojej powierzchowności, wręcz przeciwnie - umiejętnie ją eksponuje.

Charakter? W radości siła. Wsiadasz, a magiczne ramię podsuwa pas. Zapomnij o światłach - seryjne ksenony mają automatyczny tryb jazdy w dzień - po zaprogramowaniu świecą pierścienie wokół soczewek. Kluczyk zostaw w kieszeni, bo auto go widzi - pozostaje wcisnąć guzik i już…

Jednak tak naprawdę to wszystko blednie przy napędzie 335i - zresztą najlepszym na świecie. Trzylitrowe TwinTurbo zaliczamy do dzieł sztuki inżynierskiej.

Ale po kolei… Po raz pierwszy BMW zainstalowało sprężarkę w 1973 roku - do dzikiego modelu 2002 coupe. Po ponad trzech dekadach my jeździliśmy jego godnym następcą - dwie turbiny w połączeniu z bezpośrednim wtryskiem benzyny dają elastyczność znaną tylko z V-ósemek lub dużych turbodiesli.

Moc powstaje już od 1000 obrotów, a pomiędzy 1300 a 5000 pod nogą czeka 306 KM i 400 Nm. Turbodziura? Nie tu... wciskasz gaz i zanim wyszepczesz "pięć i pół" - wskazówka mija 100 km/h. Cicho i bez wibracji. Motor wkręca się aż do 7000 obr./min.

Przy tym wszystkim coupe świetnie nadaje się do jazdy w stylu cywilizowanym. Zawieszenie nie trzęsie, silnik nie wyrywa w spazmach - łagodnie, kiedy trzeba, bez litości na życzenie. Jak Dr Jekyll i Mr Hyde czy piękna i bestia…











Reklama