Najnowszy van z Kolonii razem z większym bratem s-maxem chcą założyć klan maksymalnych fordów. Ich znakiem rozpoznawczym będzie przód w kształcie rekiniego pyska i garnitur z ospoilerowania.
Na szczęście inżynierowie nie ograniczyli się tylko do zmiany karoserii. Świeży c-max dostał nowe ksenonowe oczy i lampy LED z tyłu, więc koniec z mandatami za przepalone żarówki.
Największą nowinką będzie całkowicie szklany dach z filtrem promieni słonecznych. Dzięki niemu w środku ma być jaśniej i przytulniej.
Przez czerwone podświetlenie wnętrza mniejszy van nawet po ciemku nie wyprze się maksrodziny. To kolejny z ich znaków rozpoznawczych.
Podobno nowe materiały mają być znacznie lepszej jakości niż w poprzedniku. Zapowiada się zachęcająco, zawłaszcza że poprzednik nie był wcale taki zły.
Ford pokazał swoje nowe-stare dziecko na trwającym właśnie salonie samochodowym w Bolonii. Do kupienia ma go wystawić latem przyszłego roku.