Właśnie stamtąd, bo od jakiegoś czasu Białorusini składają ten bliskowschodni wynalazek u siebie. Auta wyjeżdżają z dawnej montowni Forda pod Mińskiem.

Samand, czyli z perskiego "szybki koń" - tak ambitnej nazwy zażyczył sobie były prezydent Iranu Mohammad Khatami.

Mimo wysokich aspiracji, pojazd raczej nie powala osiągami. Benzynowy motor ma tylko 100 nie najszybszych koni mechanicznych. Maksymalnie może rozpędzić się do 185 km/h. Przyspieszenia do setki producent nie podaje. Bo pewnie się wstydzi.

Limuzyna została zbudowana na wygasłej już licencji starego peugeota 405. Oznacza to, że pod kanciastą karoserią upchnięto rozwiązania techniczne z końca lat 80. Nic ciekawego.

Także cena nie będzie pociągająca. Za 9 do 11 tys. euro (35-42 tys. zł) dostaniemy co prawda duży samochód, ale niegrzeszący nowoczesnością i urodą.

Producent jednak zapowiada, że chce oferować auta z fabrycznie zakładaną instalacją LPG, może to przyciągnie klientów.









Reklama