Zaczęło się w połowie maja 2008 roku. Fredrik Persson ze Szwecji wraz ze swoim ojcem ruszyli na podbój świata białą fabią z turbodieslem 1.4 TDI w ekologicznej wersji GreenLine. Wystartowali ze Sztokholmu z zamiarem okrążenia kuli ziemskiej, na paliwo przeznaczyli 8 tys. szwedzkich koron (około 740 euro to ok. 3250 zł).

Reklama

Wrócili do domu po pokonaniu 20 640 kilometrów, ze średnim zużyciem oleju napędowego na poziomie 4,2 l/100 km. Na paliwo wydali ciut więcej niż planowali bowiem ponad 9,5 tys. koron (881 euro, ok. 3880 zł). Podróżnikom zostało 817 szwedzkich koron (75,5 euro) i pół baku paliwa.

Trasa wiodła przez trzy kontynenty: Europę, Azję i Amerykę. Nie było lekko - koła fabii zdobywały zakurzone, kamieniste drogi Rosji. Potem toczyły się poprzez długie autostrady Ameryki, by wreszcie wspinać się wąskimi górskimi ścieżkami Japonii.

Najpoważniejszym problemem technicznym, jaki napotkali, było podwójne przebicie opony na terenie Rosji. "Ze względu na mało standardowe warunki życia na trasie i jakość dróg nie była to aż tak wspaniała przygoda, jak przewidywaliśmy. Fabia okazała się niezawodnym autem. Nie jesteście sobie w stanie wyobrazić, w jak złym stanie znajdowały się drogi wschodniej Syberii” - mówi Persson.

Reklama

Całkowite zużycie paliwa mogło być jeszcze mniejsze. Szwedzkim globtroterom udało się utrzymać je na poziomie 4,1 l/100 km, ale japońskie ścieżki górskie nie pozwoliły im zejść poniżej 5 litrów. Z drugiej strony w Belgii udało im się zmniejszyć spalanie do 3,3 l/100 km. "Taki wynik nie może rozczarować" - dodaje dumny z siebie Fredrik Persson.