Zwrotem akcyzy powinni się zainteresować wszyscy, którzy sprowadzili do Polski auto w latach 2004 - 2006, a więc już po wejściu Polski do Unii Europejskiej, a przed zmniejszeniem stawek. Jest ich wielu - w tym czasie sprowadzono ogółem 2,4 mln samochodów, a urzędy celne pobrały 2,5 mld zł podatku. Teraz Ministerstwo Finansów liczy się z tym, że same zwroty pochłoną nawet do 500 mln zł.

Reklama

"Wnioski o zwrot należy składać w tym samym urzędzie celnym, w którym składało się deklarację celną. Można to zrobić listownie" - mówi DZIENNIKOWI rzecznik resortu finansów Witold Lisicki.

Zwroty dotyczą tych, którzy sprowadzili auta starsze niż dwuletnie. Na takie pojazdy w zależności od pojemności akcyza dochodziła wtedy nawet do 65 proc. wartości. Europejski Trybunał Sprawiedliwości w 2007 r. uznał takie praktyki za dyskryminacyjne i nakazał wyrównanie strat.

Teraz należy ponownie obliczyć akcyzę - według stawek 3,1 proc. dla wozów z silnikiem o pojemności poniżej 2 litrów i 13,6 proc. z większym litrażem - i sprawdzić, czy fiskus musi coś oddać. To może być duża kwota - w przypadku samochodu z małym silnikiem o wartości 10 tys. zł trzeba było płacić 6,5 tys. zł., a według nowej ustawy zaledwie 310 zł. Różnica musi być zwrócona razem z odsetkami. O odsetki mogą się upominać także ci, którzy na własną rękę odzyskali zwrot akcyzy, występując z pozwami sądowymi.

Reklama

Nowa ustawa wprowadza jednak ważną zmianę - podatek należy liczyć nie od kwoty z umowy kupna-sprzedaży, ale rzeczywistej wartości samochodu na rynku w momencie zakupu. Importerzy wpisywali bowiem często do umów mniejsze ceny, aby zapłacić mniejszy podatek - może się więc okazać, że obliczona dziś akcyza będzie wyższa. W takiej sytuacji nowe prawo nie przewiduje jednak obowiązku dopłaty.

To jednak koniec dobrych wiadomości dla właścicieli zagranicznych aut. Ci, którzy sprowadzają je teraz, muszą się liczyć z tym, że celnicy uzyskali prawo do naliczania akcyzy według średnich cen rynkowych, a nie kwoty na umowie. "Jeśli deklarowana wartość będzie odbiegać znacząco od średniej ceny takiego auta w Polsce, urząd celny będzie mógł użyć tej drugiej wartości albo powołać rzeczoznawcę" - mówi Lisicki.