Nie milkną echa tragicznego wypadku na Słowacji, do którego doprowadziła szalona jazda trzech Polaków za kierownicą Mercedesa, Ferrari i Porsche. W zdarzeniu zginął 57-letni Słowak prowadzący Skodę Fabię.

Piraci drogowi z Polski

Sąd zdecydował o aresztowaniu Marcina L., 42-letniego kierowcy czarnego Porsche Cayenne Turbo. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi mu kara pozbawienia wolności od 2 do 5 lat.

PAP / Grzegorz Momot
Reklama

Pozostali dwaj polscy kierowcy mają odpowiadać z wolnej stopy. Ale w przypadku 27-letniego Adama Sz., który prowadził Ferrari sąd wyznaczył 20 tys. euro kaucji. Słowacki portal Tvnowiny.sk twierdzi, że pieniądze już wpłaciła na konto sądu matka mężczyzny. Serwis donosi, że Adam Sz. jako dziecko był adoptowany, ponieważ jego biologiczna matka zginęła w wypadku samochodowym.

Reklama
PAP / Grzegorz Momot

Łukasz K., kierowca Mercedesa C43 AMG, który jechał jako pierwszy został natomiast ukarany mandatem w wysokości 150 euro. Również będzie odpowiadał z wolnej stopy. Wiadomo, że jest to bloger motoryzacyjny (ForzaMagazine i Cars & Coffee Poland, które należą do firmy Forza Group; samochód był mu użyczony na zasadzie testu dziennikarskiego przez polskie przedstawicielstwo niemieckiej marki CZYTAJ WIĘCEJ>>).

Marcinowi L. grozi do 5 lat więzienia. Pozostałym dwóm kierowcom za spowodowanie zagrożenia może grozić do 3 lat pozbawienia wolności.

Prokurator Marcela Szuvadova stwierdziła, że złoży zażalenie na treść postanowień wobec Adama Sz. i Łukasza K. Przypominamy, że śledczy wnioskowali do sądu o areszt dla całego trio argumentując, że "istnieje obawa możliwego kontynuowania czynów karalnych oraz obawa ucieczki".

– Podobnie jak tysiące ludzi w Polsce, przecieraliśmy oczy ze zgrozy i zdumienia oglądając film ze zdarzenia na Słowacji. Jesteśmy wstrząśnięci i z całą stanowczością piętnujemy skandaliczne i urągające wszelkim przepisom zachowanie polskich kierowców. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla zachowania narażającego życie i zdrowie użytkowników drogi publicznej – mówi dziennik.pl dr Ewa Łabno-Falęcka, dyrektor ds. Komunikacji i Relacji Zewnętrznych Mercedes-Benz Polska.

– W zdarzeniu uczestniczył dziennikarz, któremu użyczyliśmy auto do testów z parku prasowego tu nie ma czego dementować, bo to standardowa i przyjęta forma współpracy z mediami motoryzacyjnymi. Jak ze wszystkimi tak i z tym dziennikarzem współpracowaliśmy na zasadzie obowiązku poszanowania przepisów i zasad ruchu drogowego – wyjaśnia nam Łabno-Falęcka.

PAP / Grzegorz Momot
Reklama

Policjanci ustalili do tej pory, że samochody z polskimi rejestracjami jeździły po trasie Rajeckie Teplice - Żyilina - Streczno - Martin - Krpelany - Kralovany - Parnica - Dolny Kubin.

– Śledztwo wykazało, że 27-letni kierowca, obywatel polski, jechał Ferrari w kierunku z Dolnego Kubina. Za nim 42-letni Polak jechał Porsche Cayenne. Rozpoczęli wyprzedzanie kolumny samochodów w miejscu, gdzie zakazuje tego ciągła linia. Następnie kierowca porsche uderzył w jadące przed nim Ferrari, które zwolniło i wróciło na swój pas. (Kierowca) Porsche jednak nie zdołał już tego zrobić i miał czołowe zderzenie z jadącą w przeciwnym kierunku Skodą Fabią, którą prowadził 57-letni mężczyzna, mieszkaniec rejonu Dolnego Kubina – powiedział Radko Moravczik, rzecznik lokalnej policji.

PAP / Grzegorz Momot

Słowak zmarł w drodze do szpitala. W czwartek po południu odbędzie się jego pogrzeb. Wiózł dwoje pasażerów - 50-letnia kobieta odniosła poważne obrażenia, a 21-letni mężczyzna doznał lekkich ran.

Testy wykazały, że żaden z kierowców nie był pod wpływem alkoholu. Szkody szacowane są na 35 tysięcy euro.

Facebook
Facebook
Facebook