Od wtorku 10 lipca Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów (NSZZP) rozpoczyna akcję protestacyjną. – W tym czasie funkcjonariusze nie będą wystawiać mandatów, a jedynie pouczenia, co jest zgodne z prawem – deklaruje Andrzej Szary, szef związkowców z Wielkopolski. – Do protestu może przystąpić każdy mundurowy, a nie tylko członkowie naszego związku – dodaje. To może mieć istotny wpływ na skalę protestu.
Co na te zapowiedzi Komenda Główna Policji? – Protest nie będzie mieć negatywnego wpływu na bezpieczeństwo Polaków – deklarują jej przedstawiciele. Skąd ta pewność? – Gdyby policjant tylko dał upomnienie lub wręcz udał, że nie widzi wykroczenia, to sam popełniłby przestępstwo – uważa Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy KGP.
Związkowcy nie kryją oburzenia takimi słowami. – To próba zastraszenia funkcjonariuszy i zniechęcenia ich do udziału w proteście. Żeby nie było wątpliwości, nie będzie on polegał na odmowie wykonywania poleceń przełożonych. Przeciwnie. Będziemy apelować do naszych kolegów, aby skrupulatnie stosowali się do wszystkich przepisów i poleceń swoich szefów – podkreśla Andrzej Szary. – To zaś może doprowadzić do sytuacji, że wyraźnie wzrośnie liczba zgłoszonych wykroczeń. W ten sposób chcemy udowodnić przełożonym, że pracy jest za dużo, a funkcjonariusze są przeciążeni i zmęczeni – dodaje.
Reklama
Co to wszystko w praktyce oznacza dla nas? W jakiej sytuacji będziemy mogli liczyć na pobłażliwość mundurowych? – Pouczenia zamiast mandatów zmniejszą wpływy do budżetu. Najwięcej kar nakłada się za drobne wykroczenia, m.in. przechodzenie przez jezdnię w niedozwolonym miejscu czy zaśmiecanie terenu – wyjaśnia Rafał Jankowski, przewodniczący zarządu głównego NSZZP. I jednoznacznie stwierdza, że na żadną pobłażliwość nie mają co liczyć osoby, które dopuszczą się poważniejszych wykroczeń, np. kradzieży w sklepie. – Mandaty będą także nakładane za chuligańskie ekscesy pseudokibiców czy uczestników bójek – podkreśla Jankowski. Dotyczy to również kierowców pod wpływem alkoholu czy przekraczających prędkość w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h.
Reklama
Czy policjanci mają prawo do oceny wykroczenia? – Tak, ale zawsze musi się to odbywać w granicach prawa – wyjaśnia prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista i ekspert prawa administracyjnego. Jego zdaniem związki zawodowe mają prawo do formy protestu zakładającej dawanie pouczeń zamiast mandatów. – Odstąpienie od kary finansowej nie oznacza, że policjanci przestaną patrolować ulice czy dbać o porządek publiczny – dodaje.
Pytanie, czy takim protestem policjantom w ogóle uda się cokolwiek osiągnąć. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji deklaruje, że jest otwarte na dalsze rozmowy. Wyliczyło, że do tej pory odbyły się 23 spotkania i rozmowy szefa resortu Joachima Brudzińskiego z przedstawicielami związków zawodowych służb mundurowych. Ponadto w stałym kontakcie ze stroną związkową jest powołany przez szefa MSWiA specjalny pełnomocnik Edward Zaremba. Do tej pory odbył on ponad 100 spotkań, których tematy dotyczyły postulatów funkcjonariuszy. Ale kompromisu jak nie było, tak nie ma. Policjanci bezskutecznie domagają się zmiany m.in. systemu emerytalnego, płatnych godzin nadliczbowych i pełnopłatnych zwolnień lekarskich przez pierwsze 30 dni choroby.
– Wczoraj przekazaliśmy do ministerstwa projekt porozumienia w sprawie naszych żądań z marca. I liczymy na jego szybkie podpisanie – mówi Marcin Kolasa, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych. – Jeśli nie będzie żadnej reakcji, to 11 lipca jest posiedzenie naszej rady. I wówczas służby mundurowe zrzeszone w naszym związku podejmą decyzję o proteście – dodaje.