Oskarżenie ma związek ze zdarzeniem, do którego doszło 25 lutego - policja otrzymała informację, że jedną z ulic na gdańskiej Oruni porusza się golf, którego kierowca ignoruje sygnały i znaki drogowe. Według świadków auto miało też uderzyć w prawidłowo zaparkowane samochody i oddalić się. Policjanci zatrzymali kierowcę - był nietrzeźwy, znieważał funkcjonariuszy, a jednego z nich kopnął. Ustalono, że wcześniej groził i szarpał osobę, która próbowała go zatrzymać.

Reklama

Jak poinformowała w rozesłanym we wtorek mediom komunikacie rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście skierowała do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko Dominikowi W.

Rzecznik wyjaśniła, że młodemu mężczyźnie zarzucono popełnienie pięciu czynów, z których najpoważniejszy to "sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym". Wawryniuk zaznaczyła, że W. poruszał się autem nie mając do tego uprawnień i był nietrzeźwy (w chwili zatrzymania miał w wydychanym powietrzu nie mniej niż 2,08 promila alkoholu). Kierowany przez niego golf poruszał się od lewej do prawej krawędzi jezdni, wjeżdżał na chodniki zmuszając pieszych do ucieczki, uderzał też w inne pojazdy (w jeden z nich wjechał celowo). Jedno z aut zostało poważnie uszkodzone i że W. oskarżono o zniszczenie mienia.

Reklama

Mężczyzna został też oskarżony o znieważenie policjantów i zmuszanie ich do "odstąpienia od czynności służbowych". Dominikowi W. zarzucono też użycie przemocy i gróźb wobec osoby, która próbowała go zatrzymać. Młodemu mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.

Reklama

Wawryniuk poinformowała, że W. przyznał się w śledztwie do prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz uszkodzenia pojazdu. Nie przyznał się natomiast do pozostałych zarzuconych mu czynów.

Dominik W. przebywa w areszcie. Trafił do niego w ostatnich dniach marca. Tuż po zatrzymaniu gdański sąd rejonowy zastosował wobec W. środek zapobiegawczy w postaci 10 tys. zł kaucji. Mężczyzna wpłacił pieniądze i opuścił areszt, prokuratura złożyła jednak do Sądu Okręgowego zażalenie na decyzję sądu niższej instancji. 6 marca sąd odwoławczy uznał, że "poręczenie majątkowe nie jest środkiem, który w należytym stopniu zabezpieczy tok postępowania" i zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu.

Dominik W. nie zastosował się do tej decyzji sądu, nie zgłosił się do aresztu i wydano za nim list gończy. W ostatnich dniach marca sam zgłosił się na policję i trafił do aresztu.

Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez lokalne media, a potwierdzonych - także nieoficjalnie - przez PAP, wynika, że Dominik W. to wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Przed gdańskim sądem toczy się proces, w którym odpowiada on już za naruszenie nietykalności cielesnej kobiety.