O nieumyślne spowodowanie wypadku podejrzany jest Sebastian K. W czwartek krakowska Prokuratura Okręgowa wysłała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania w sprawie przeciwko Sebastianowi K. Jak podano w komunikacie prokuratury, "Prokurator Okręgowy w Krakowie uznał, iż w jego ocenie zachodzą przesłanki uzasadniające skierowanie takiego wniosku".

Reklama

Prokuratura nie podała proponowanych we wniosku warunków umorzenia wskazując, że jako pierwsze powinny zapoznać się z nimi strony postępowania. Z uwagi na dotychczasową niekaralność Sebastiana K. oraz jego postawę w toku śledztwa będą to warunki dotyczące krótkiego okresu próby i niedużego świadczenia pieniężnego - usłyszała PAP w prokuraturze.

- Jestem po rozmowie z klientem i mogę powiedzieć, że nie godzimy się na warunkowe umorzenie sprawy – powiedział PAP w czwartek po południu obrońca Sebastiana K. mec. Władysław Pociej.

- Takie rozwiązanie nie jest dla mojego klienta korzystne. Po pierwsze wskazuje jednoznacznie jego winę – z czym my chcemy polemizować; po drugie naraża go na ewentualne koszty z tytułu odszkodowania – wyjaśnił PAP mec. Pociej. - Dlatego nie godzimy się na warunkowe umorzenie postępowania. Nasze stanowisko przekażemy sądowi, który będzie je musiał wziąć pod uwagę – podkreślił adwokat.

Reklama

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.

28 lutego, po ponad roku, prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa. Informowała również, że po analizie materiałów podjęta zostanie decyzja, czy postępowanie zakończy się skierowaniem aktu oskarżenia, czy wnioskiem o warunkowe umorzenie sprawy.

Reklama

Prokuratura informowała również, że trójka prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie wypadku złożyła wnioski do Prokuratora Regionalnego o wyłączenie ich od prowadzenia tego postępowania.

Jak wyjaśniał rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Janusz Hnatko, "prokuratorzy błędnie uznali za konieczne sporządzenie na tym etapie postępowania wyłączeń w kwestii użycia sygnałów dźwiękowych przez pojazdy wchodzące w skład kolumny rządowej oraz przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu". Tymczasem - wyjaśniał rzecznik - "zdaniem ich bezpośredniego przełożonego wyłączenie na tym etapie byłoby równoznaczne z wyeliminowaniem jednej z wersji przebiegu wypadku".

- Czynność ta na tym etapie postępowania byłaby przedwczesna i sprzeczna z metodyką prowadzenia śledztwa. Dopiero prawomocne zakończenie postępowania karnego przeciwko podejrzanemu Sebastianowi K. pozwoli na pełną i prawidłową ocenę innych aspektów zdarzenia, w tym przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu - informował prok. Janusz Hnatko.

W środę prokurator regionalny uchylił swoje zarządzenie z 16 lutego ub.r. w sprawie powołania zespołu śledczego prokuratorów do badania wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło. W ten sposób zespół trzech prokuratorów badających sprawę przestał istnieć, a prokurator okręgowy zyskał prawo przejęcia sprawy do osobistego prowadzenia i zakończenia jej w sposób, jaki w jego ocenie jest właściwy. Dzień później podjął decyzję o wystąpieniu z wnioskiem o warunkowe umorzenie sprawy.

Jak podawała prokuratura, w toku postępowania przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej, a druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych. - Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd – podkreślała prokuratura i powoływała się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento Sebastian K. Według biegłych nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni.

Prokuratura podawała także, że "zebrany materiał dowodowy umożliwił odtworzenie przebiegu wypadku, ale nie pozwolił na zweryfikowanie twierdzenia o używaniu przez pojazdy uprzywilejowane sygnałów dźwiękowych". - To zagadnienie może być rozstrzygnięte na podstawie osobnego materiału dowodowego, w zależności od decyzji i interpretacji sądu - wskazywała.

Po zamknięciu śledztwa prokuratura wyłączyła sprawę ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu i przekazała policji do prowadzenia. Chodziło o podejrzenie przekroczenia dozwolonej prędkości i przekraczania linii ciągłej na jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. 11 lutego br. sprawa ewentualnych wykroczeń uległa przedawnieniu.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.