- Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko VW Group Polska. Dotyczy ono manipulowania wskaźnikami emisji w samochodach marek koncernu - mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK.

Reklama

W ocenie UOKiK koncern Volkswagen stosował w samochodach VW, Audi, Seat i Skoda produkowanych po 2008 roku oprogramowanie, które w warunkach testowych pozwalało zaniżać wartość emisji tlenków azotu.

Pierwszy pozew zbiorowy przeciwko marce Volkswagen został złożony pod koniec września 2016 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie w imieniu grupy ok. 50 poszkodowanych. Stowarzyszenie StopVW.pl, które go przygotowało, planuje złożenie jeszcze trzech podobnych. CZYTAJ WIĘCEJ>>

- Przeanalizowaliśmy reklamy, oferty i dokumentację techniczną przekazywaną konsumentom - przedsiębiorca wskazywał w tych materiałach, że emitowane wartości szkodliwych substancji mieszczą się w limitach normy Euro 5, podkreślał też ekologiczne walory samochodów grupy VW. Tymczasem w warunkach drogowych poziom emisji odbiegł od deklarowanych wartości. Tym samym informacje mogły wprowadzać konsumentów w błąd - stwierdził Niechciał.

Reklama

Urząd podkreśla, że sprawa dotknęła dużej liczby użytkowników samochodów - zarówno konsumentów, jak i przedsiębiorców w Polsce i w całej Unii Europejskiej. Działania koncernu mogą wiązać się m.in. z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów, przestrzeganiem norm środowiskowych oraz technicznych. UOKiK zakwestionował także działania Volkswagen Group Polska odnoszące się do procesu rozpatrywania przez sprzedawców reklamacji z tytułu rękojmi lub niezgodności z umową.

Reklama

- Nie ulega wątpliwości, że informacje te mogły wprowadzać konsumentów w błąd. Mieli oni ograniczoną możliwość podjęcia świadomej decyzji o zakupie samochodu. W dodatku, po ujawnieniu problemu, przedsiębiorca podjął wobec sprzedawców działania, które mogły mieć wpływ na dochodzenie przez konsumentów roszczeń wynikających z tytułu rękojmi albo niezgodności z umową - dodaje szef UOKiK.

Niechciał podkreślił, że postępowanie UOKiK może zakończyć się wydaniem decyzji stwierdzającej naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Na przedsiębiorcę może zostać nałożona także kara pieniężna do 10 proc. jego obrotów. Ale może ono także zakończyć się przyjęciem zobowiązania do podjęcia działań usuwających niekorzystne dla konsumentów skutki naruszenia.

Co na to Volkswagen?

- Ponad rok temu, w grudniu 2015 roku koncern Volkswagen przedstawił Federalnemu Urzędowi ds. Ruchu Drogowego (KBA) konkretne działania jakie zamierza przeprowadzić w silnikach EA189. Plan ten został zaakceptowany. Od samego początku celem Volkswagena było przeprowadzenie akcji w sposób jak najmniej uciążliwy dla klientów - mówi dziennik.pl Tomasz Tonder, kierownik do spraw PR Volkswagena. - Dlatego, żeby wdrożyć akcję jak najbardziej efektywnie, samochody podzielono na kilka grup. Akcja dotyczy ok. 140 tys. samochodów w Polsce i trwa maksymalnie 45 minut - wyjaśnia.

Akcję serwisową rozpoczęto pod koniec stycznia 2016 roku od naprawy silników 2.0 TDI montowanych w amaroku. Potem rozszerzono ją o następne modele samochodów dwulitrowymi turbodieslami typu EA189.

Przypomnę, że chodzi o starsze modele aut z normą Euro 5, które nie są oferowane w sprzedaży. W kolejnych miesiącach akcja została rozszerzona o następne modele. W sierpniu rozpoczęto wdrażanie akcji w samochodach z silnikami 1.2 TDI, a od trzeciego kwartału tego roku także w pojazdach z silnikami o pojemności 1.6 - wyjaśnił Tonder.

Przedstawiciel Volkswagena w rozmowie z nami podkreśla, że KBA potwierdził w pełnym zakresie, w odniesieniu do wszystkich silników, w których zezwolił na przeprowadzenie zmian, że dokonywane modyfikacje techniczne nie powodują żadnych zmian zużycia paliwa, osiągów czy poziomu hałasu. Przypomniał też, że testy przeprowadzili także dziennikarze, potwierdzając powyższe założenia.

- Samochody, których dotyczy akcja są technicznie sprawne i bezpieczne oraz bez ograniczeń mogą poruszać się po drogach, bez przeszkód mogą być także sprzedawane na rynku wtórnym. Co więcej, wg danych producenta, akcja nie wpłynęła negatywnie na wartości rezydualne samochodów - podkreśla mówi Tomasz Tonder, kierownik do spraw PR Volkswagena.

VW w aktualnie produkowanych silnikach jest najczystszy

Warto zaznaczyć, że nie tylko Volkswagen ma na sumieniu kombinowanie. Z badania przeprowadzonego przez organizację pozarządową Transport & Environment wynika, że ok. 29 mln samochodów wyposażonych w silniki Diesla przekracza obowiązujące normy emisji spalin Euro 5 i Euro 6.

Jeśli chodzi o poszczególne marki, to według raportu T&E Volkswagen wypada najlepiej, "tylko" dwukrotnie przekraczając obecnie obowiązujące normy Euro 6 (chodzi o silniki nowe, montowane obecnie). Najgorzej wypadają: Fiat, Alfa Romeo i Suzuki (15-krotne przekroczenie norm), Renault, Dacia i Nissan (ponad 14 razy) oraz Opel-Vauxhall (10 razy).

Najwięcej "podrasowanych" samochodów wyliczono we Francji (5,5 mln), w Niemczech (5,3 mln), Wielkiej Brytanii (4,3 mln) oraz we Włoszech (3,1 mln). Po polskich drogach jeździ 430 tys. takich "brudnych" aut z silnikiem Diesla.

Aferę VW nagłośniła amerykańska Agencja Ochrony Środowiska. We wrześniu 2015 roku Volkswagen przyznał się do zainstalowania w około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie pomyślano tak sprytnie, by w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas codziennej jazdy samochodem i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.