Opel monza to największa sensacja VIII edycji Ogólnopolskich Targów Motoryzacyjnych i Biznesowych - Fleet Market 2016 zorganizowanych w Warszawie. Niesamowity prototyp pojawił się w Polsce po raz pierwszy. A wszystko po to by dać kierowcom i firmom flotowym przedsmak tego, jak będzie wyglądać insignia nowej generacji - następca jednego z najpopularniejszych samochodów firmowych nad Wisłą.

Reklama
Projektanci przyznają, że podobnie jak w przypadku astry produkowanej w Gliwicach tak i przy tworzeniu nowej insigni czerpali właśnie z prototypowego modelu monza pokazywanego na międzynarodowym salonie motoryzacyjnym we Frankfurcie w 2013 roku.

Wiadomo, że jako pierwsza wersja nadwoziowa insigni na rynku zadebiutuje grand sport, czyli liftback (tylna szyba unosi się razem z klapą bagażnika). Auto drugiej generacji mierzy 4897 mm długości, czyli o 55 mm więcej niż dotychczas (skoda superb jest krótsza - od początku do końca ma 4861 mm). Szerokość zwiększono tylko o 7 mm, a z wysokości ujęto aż 29 mm. Rozstaw osi urósł o przeszło 90 mm do 2829 mm (superb - 2841 mm).

dziennik.pl

W efekcie insignia grand sport jest zatem większa od poprzednika, ale nawet o 175 kg lżejsza, dzięki zastosowaniu stali o wysokiej wytrzymałości oraz aluminium. W procesie odchudzania ogromną rolę odegrała zupełnie nowa platforma. Zaś sama karoseria straciła na masie ok. 60 kg.

Reklama

Nowa insignia na początek w salonach Opla pojawi się z silnikami benzynowymi o mocy od 140 KM do 250 KM. Turbodiesle to przedział między 110 KM a 170 KM. Producent zaoferuje też wersje z napędem 4x4.

Opel

Pod względem wyposażenia insignia drugiej generacji ma stać w czołówce klasy. Lista poza obowiązkowymi multimediami i rozwiązaniami zapewniającymi łączność z internetem obejmuje też rozbudowany system oświetleniowy IntelliLux LED Matrix. Zastosowano w nim 32 moduły LED, które pozwalają na jazdę z włączonymi światłami drogowymi nawet wtedy, gdy z naprzeciwka zbliża się inny pojazd (system automatycznie kształtuje snop światła, by nie oślepiać innych kierowców). Warto zauważyć, że astra wyposażona w podobny układ ma o połowę mniej diod LED, a efekt w trakcie jazdy nocą jest niesamowity.

Opel insignia grand sport oficjalnie i bez kamuflażu zadebiutuje w marcu 2017 roku na salonie motoryzacyjnym w Genewie. Potem dołączy odmiana kombi czyli sports tourer oraz country tourer, czyli bardziej wszechstronne kombi z napędem 4x4 i terenową zbroją.

dziennik.pl
Reklama

A jaka jest monza pokazana w czasie Fleet Market 2016? Wgląda niczym samochód z filmów science fiction. Opływowa karoseria kryje miejsce dla czterech osób. Od początku do końca auto mierzy 4,69 m długości. Duże drzwi podnoszą się jak wyciągnięte do lotu skrzydła kondora. Co ciekawe, konstruktorzy pozbyli się słupka drzwiowego.

dziennik.pl

W opinii twórców mimo sportowego wyglądu i spłaszczonej sylwetki przy wysokości zaledwie 1,31 metra nie brakuje miejsca w bagażniku (500 litrów), ani wolnej przestrzeni nad głowami pasażerów. Efekt ten osiągnięto dzięki kokpitowi obniżonemu o 15 cm w porównaniu z konwencjonalnymi modelami.

dziennik.pl

Monza kryje w środku technologię projekcyjną LED. Nie ma już konwencjonalnych, pojedynczych monitorów, z których każdy wyświetla inną informację. Zamiast tego kierowca ma przed sobą szeroką od drzwi do drzwi deskę rozdzielczą przekształconą na monitor, który kierowca może indywidualnie dostosować według potrzeb, gustu czy nastroju.

Jazda? W przypadku auta zaprezentowanego na wystawie w Warszawie, inżynierowie stworzyli napęd elektryczny o rozszerzonym zasięgu. Trzycylindrowy doładowany silnik 1.0 SIDI turbo zamiast benzyny wykorzystuje gaz ziemny. Jednostka nie napędza jednak kół a pełni rolę alternatora - wytwarza prąd do ładowania baterii.

Jest rok 1977. Salon samochodowy we Frankfurcie. Opel prezentuje dwie nowości - wraz z limuzyną senator A (następca modelu rekord E) świat poznaje monzę, czyli trzydrzwiowe coupe - model ten produkowano do roku 1986. W 2013 niemiecki producent postanowił odkurzyć zapomnianą nazwę i stworzył model o nazwie opel monza concept, który pokazał we Frankfurcie. A teraz zobaczyli go także Polacy.
dziennik.pl