Według niej adwokat Andreas Tilp potwierdził wcześniejsze doniesienia dziennika "Sueddeutsche Zeitung" oraz regionalnych telewizji publicznych NDR i WDR na ten temat. Tilp reprezentuje inwestorów przed sądem krajowym w Brunszwiku, który ma rozpatrywać ich pozew.

Reklama

Wśród wnoszących go podmiotów są między innymi największy w USA fundusz emerytalny Calpers i zarządzający kapitałami niemieckich kas oszczędnościowych bank Deka. Pozew dotyczy akcji zakupionych od połowy 2008 roku, których wartość znacznie spadła po ujawnieniu we wrześniu ubiegłego roku skandalu wokół manipulowania pomiarami spalin. Tilp nie wykluczył, że do pozwu przyłączą się dalsi inwestorzy. "To dopiero początek" - powiedział.

Jak zaznaczyła dpa, do poniedziałku wieczorem od sądu krajowego w Brunszwiku nie udało się uzyskać potwierdzenia wpłynięcia pozwu.

W następstwie dochodzenia prowadzonego przez podległą rządowi USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) niemiecki koncern przyznał się do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Reklama

Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Musi się teraz spodziewać wieloletnich procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.

Spór z inwestorami dotyczy tego, kiedy Volkswagen powinien publicznie poinformować o skandalu. Pierwszy komunikat w tej sprawie przekazał giełdzie 22 września, ale akcjonariusze twierdzą, że było to o prawie trzy tygodnie za późno.

Reklama

Powołują się oni na doniesienia mediów, iż już 3 września koncern przyznał się EPA w trybie poufnym do stawianych mu zarzutów. Volkswagen argumentuje natomiast, że "wypełnienie tego obowiązku (zawiadomienia giełdy) wymaga, by osoby, których on dotyczy, miały odpowiednią wiedzę na temat całej sprawy i potrafiły ocenić gospodarcze następstwa tej informacji".

Ewentualność oddziaływania na kursy akcji pojawiła się tutaj jednak dopiero 18 września, gdy władze USA publicznie ujawniły fakt naruszenia przepisów o ochronie środowiska. Po dokonaniu pierwszego liczbowego oszacowania związanych z tym globalnych ryzyk finansowych przedstawiono je niezwłocznie giełdzie 22 września - wskazuje Volkswagen.