Najnowsze dane dotyczące 2015 roku zebrane przez KGP do połowy sierpnia mówią o 974 517 wykroczeniach polegających na zbyt szybkiej jeździe – dowiedział się dziennik.pl. To aż 70 proc. wszystkich wykroczeń drogowych ujawnionych przez policję w tym okresie. Mundurowi podkreślają, że zbyt szybka jazda to najczęstsza przyczyna wypadków na polskich drogach. W tym roku było ich już niemal 18 tysięcy – zginęło w nich przeszło 1500 osób, a ponad 21 tys. zostało rannych. Piesi stanowią 26 proc. ofiar śmiertelnych. Komisja Europejska szacuje, że w Polsce ginie co piąty pieszy w Unii, a w ciągu roku jest to ponad 1100 osób.

Przyczyny tak złych statystyk może tłumaczyć najnowsze badanie Fundacji PZU przeprowadzone w ramach akcji „Stop wariatom drogowym”. Wynika z niego, że około połowa ankietowanych kierowców przyznaje, iż zdarza im się nie zwalniać i nie zwracać szczególnej uwagi na znaki drogowe w pobliżu „zebry”. Co gorsze, aż 6 na 10 badanych nie zdejmowało nogi z gazu lub nawet przyspieszało, aby zdążyć przejechać przed pieszymi.

Nieuwaga i brawurowe zachowanie kierowców przeważnie wynikają z pośpiechu – stwierdza w rozmowie z dziennik.pl mł. insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji. – Często jadą dużo szybciej, niż pozwalają na to przepisy i nie dostosowują prędkości do warunków panujących na drodze. Nie są świadomi tego, że mocniejsze wciśnięcie gazu może doprowadzić do tragedii. Człowiek w starciu z rozpędzonym samochodem jest właściwie bez szans. Dlatego nie wolno wyprzedzać na przejściach oraz bezpośrednio przed nimi. Pieszy, który znajduje się na przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności - podkreśla policjant.

Konkolewski zauważa, że większość samochodów użytkowanych przez Polaków to pojazdy 14-15 letnie. Jego zdaniem droga zatrzymania auta z prędkości 90 km/h i w bardzo dobrych warunkach drogowych, na suchej jezdni, kiedy kierowca jest skoncentrowany i reaguje w czasie 1 sekundy, równa się 66 metrów. Z 80 km/h auto zatrzymuje się po 54 metrach. Przy 60 km/h droga hamowania wynosi 35 metrów.

Samochód hamujący z 50 km/h zatrzyma się po 26 metrach, z czego 14 metrów to odległość, którą pokonuje auto, zanim kierowca zdąży w sekundę nacisnąć pedał hamulca, a 12 m to sama droga hamowania. To naprawdę bardzo dużo przy bardzo dobrych warunkach – wyjaśnia Konkolewski. Jak dodaje, jesienią na drogach stanie się jeszcze niebezpieczniej. – Proszę sobie wyobrazić, że jeśli przy 50 km/h dojdzie do bardzo gwałtownego hamowania na wilgotnej jezdni, wówczas droga zatrzymania wyniesie 39 metrów, a jezdnia śliska to już 64 metry na wyhamowanie do zera, co oznacza, że pojazd pozostaje w ruchu niemal dwa razy dłużej. Te okoliczności kierowcy muszą wziąć pod uwagę, kiedy dojeżdżają do wyznaczonego przejścia dla pieszych – przestrzega.

Konkolewski przypomina, że kończą się wakacje, a to oznacza, że od 1 września na przejściach dla pieszych pojawi się więcej dzieci. – Są one szczególnie narażone na niebezpieczeństwo. Rozkojarzone i zaaferowane nowym rokiem szkolnym mogą nie zauważyć zbliżającego się samochodu. Dlatego kierowcy powinni zachować szczególną ostrożność, zwłaszcza w okolicach szkół – mówi policjant i wskazuje również na inny problem.

Osoby starsze, które nigdy nie siedziały za kierownicą samochodu bądź też dzieci nie są w stanie dobrze określić prędkości nadjeżdżającego samochodu. Bardziej obawiają się dużego samochodu ciężarowego, którego silnik bardzo głośno pracuje – wyjaśnia Konkolewski. – Wszystko dlatego, że ta grupa pieszych postrzega prędkość przez pryzmat głośności pracy silnika, a więc osoby starsze i dzieci nie boją się cichego samochodu osobowego, który jedzie zdecydowanie szybciej, a bardziej obawiają się dużej i głośnej ciężarówki w rzeczywistości jadącej zdecydowanie wolniej – dodaje. – Dlatego takie osoby mogą czuć się zagubione, przytłoczone intensywnym ruchem samochodowym i popełniają błędy, za które zbyt często płacą utratą zdrowia bądź życia.

Materiał powstał przy współpracy z

Zobacz serwis Stop Wariatom Drogowym