Niektórzy mogą żałować obietnicy złożonej fiskusowi co do używania służbowych aut wyłącznie na potrzeby firmy - donosi Puls Biznesu. Kiedy nowe przepisy w tej sprawie wchodziły w życie, doradcy podatkowi ostrzegali, że taka deklaracja to jak zaproszenie do kontroli. Wygląda na to, że skarbówka już zaczyna skrzętnie z tego korzystać.

Reklama

Scenariusz działań śledczych jest prosty. Na parkingu przy supermarkecie pojawiają się przedstawiciele organów skarbowych i pieczętują drzwi aut oznakowanych w sposób pozwalający przypuszczać, że są samochodami firmowymi. Potem czekają na ich właścicieli czy kierowców - żeby sprawdzić, czy nie przyjechali na prywatne zakupy, np. z dziećmi. Takie sceny z reguły można zaobserwować w weekendy.