Naukowcy z Wojskowej Akademii Technicznej oraz lekarze z Wojskowego Instytutu Medycznego chcą to zmienić. Rozpoczynają prace nad ulepszeniem techniki opancerzenia wozów bojowych.

Reklama

Za kilka dni specjaliści z WAT polecą do Afganistanu, gdzie przeprowadzą pierwsze pomiary na zniszczonych przez miny Rosomakach - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej profesor Tadeusz Niezgoda z WAT. Specjaliści chcą przeanalizować wszystko, co związane jest z wybuchem ładunku. Będą badać jakie były to miny-pułapki, w jakim miejscu danego pojazdu wybuchły i jaką miały wielkość.

Dzięki takie analizie naukowcy wskażą, w jakim miejscu danego pojazdu trzeba wzmocnić na przykład pancerz albo ulepszyć podwozie. Co ważne, nie będzie to zmieniało charakteru pojazdu, czyli nie będzie wymagana dodatkowa zgoda producenta takiego sprzętu na wprowadzenie modyfikacji.

W projekt zaangażowani będą równolegle lekarze z Wojskowego Instytutu Medycznego. Ich zadaniem będzie opracowanie mapy obrażeń ciała żołnierza w skutek wybuchu ładunku - tłumaczy generał Grzegorz Gielerak, szef WIM.

Reklama

Specjaliści z wojskowego szpitala mają w tej materii wieloletnie doświadczenie. Dane o obrażeniach i urazach żołnierzy w takich wypadkach zbierają od początku naszych misji: najpierw w Iraku, a teraz w Afganistanie.

Badania i analizy potrwają 5 lat. Pochłoną 30 milionów złotych. Większość, bo aż 28 milionów, naukowcy dostaną z funduszy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

W projekt włączono również: Wojskowy Instytut Techniki Pancernej i Samochodowej, zakłady zbrojeniowe AMZ Kutno oraz producenta transporterów kołowych Rosomak, czyli Wojskowe Zakłady Mechaniczne z Siemianowic Śląskich.

Pierwszy etap projektu został właśnie wdrożony w życie. Podmioty zaangażowane w program podpisały odpowiednie umowy i powołano konsorcjum, które będzie pracować na potrzeby nowej inicjatywy.