Nie wykluczam wyciągnięcia konsekwencji personalnych. Jeszcze dziś minister transportu Sławomir Nowak przedstawi informację w sprawie szefa Inspekcji Transportu Drogowego, który na co dzień jeździł samochodem kupionym do ścigania piratów drogowych - powiedział na konferencji prasowej Donald Tusk.

Reklama

Szef rządu przyznał, że zapoznał się z artykułem RMF24. Jest zaskakujący - stwierdził Tusk.

Także posłowie nie kryją oburzenia i domagają się dymisji szefa ITD. Politycy podejrzewają, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Do nich mają docierać liczne sygnały od samych inspektorów o nieprawidłowościach w ITD.

Degrengolada instytucji i kompromitacja kierownictwa. Przede wszystkim kolejny dowód na to, że te dziesiątki sygnałów, które płyną również ze strony inspektorów, którzy są tą sytuacją poruszeni, raczej skłaniają nas do wniosków, które sprowadzają się do nieuchronnej dymisji kierownictwa inspekcji. Tych zaniedbań jest mnóstwo. Kto wie, czym się to zakończy - powiedział Jerzy Polaczek w rozmowie z RMF FM.

Reklama

Przypominamy, że inspekcja zamówiła sześć opli od dilera z Zamościa. Na liście znalazły się 3 astry, dwie insignie oraz jedna, specjalnie tuningowana insignia opc z 300-konnym silnikiem, wyceniana na 200 tysięcy złotych. W sumie auta te kosztowały 600 tysięcy złotych. Samochody miały dostać fotoradary i rozpocząć służbę na drogach. Nie skończyły jednak jako auta do ścigania piratów. Jak ustaliło RMF FM najszybszym autem jeździł szef ITD, generał Tomasz Połeć. Tak mu się to auto spodobało, twierdziła rozgłośnia, że nie korzystał nawet ze służbowego kierowcy. Pozostałe auta także nie wyjechały na drogi. Służą, jak dowiedziało się RMF FM, dyrektorowi generalnemu ITD, a także głównej księgowej.