Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie – mawiał klasyk. Wielu początkujących przedsiębiorców wyznaje podobną filozofię, jeżeli chodzi o samochody. Na etapie rozkręcania własnego biznesu muszą liczyć się z kosztami, ale jednocześnie zależy im na tym, aby narzędzie pracy, jakim jest auto, było po prostu niezawodne. Z tego drugiego powodu nie biorą pod uwagę zakupu pojazdu używanego. Na szczęście na rynku nie brakuje nowych samochodów, których ceny śmiało określić można mianem rozsądnych. Dokładnie 21 modeli – uwzględniając aktualne promocje – ma ceny wyjściowe niższe niż 35 tys. zł.
Decydując się na zakup samochodu, lepiej nie sugerować się jego katalogową ceną. Zazwyczaj do kwoty wyjściowej dołożyć trzeba jeszcze 3–4 tys. zł na dodatki, które zapewnią minimum komfortu. Wziąwszy jednak pod uwagę fakt, że za firmowe auto nie będziemy przecież płacili gotówką, lecz weźmiemy je w leasing, dodatkowy wydatek nie nadwyręży firmowego budżetu. Rata leasingowa będzie w takim wypadku o ok. 100 zł wyższa, a zainwestowane w ten sposób pieniądze odzyskamy częściowo przy późniejszej odsprzedaży.
Finansowanie zakupu samochodu poprzez leasing ma tę dodatkową zaletę, że... rzeczywista cena auta może się okazać w takim wypadku niższa niż katalogowa. To zasługa tzw. tarczy podatkowej (podatku, jakiego nie odprowadzimy dzięki wrzucaniu w koszty działalności rat leasingowych) oraz możliwości odpisu 60 proc. podatku VAT zawartego w cenie pojazdu. Załóżmy zatem, że kupujemy pojazd o wartości katalogowej 30 tys. zł brutto. Wpłata własna wynosi 20 proc. jego wartości (6 tys. zł brutto), a każda z 36 rat leasingowych – 750 zł brutto. Czyli łącznie auto kosztuje nas 33 tys. zł. Ale jednocześnie odliczamy sobie ponad 3,3 zł z tytułu VAT, a podatek dochodowy pomniejszamy w całym okresie leasingowania o prawie 4 tys. zł. Rachunek jest zatem prosty – w rzeczywistości samochód firmowy kosztuje nas tylko około 26 tys. zł – 4 tys. zł taniej niż w salonie.
Niestety w przypadku aut osobowych nie mamy możliwości odliczania VAT-u zawartego w cenie paliwa. Ale można traktować je jako koszt w prowadzonej działalności, co także jest sporym ułatwieniem i pozwala zaoszczędzić nawet kilkaset złotych miesięcznie. Poza tym tanie auta są także tanie w eksploatacji – najczęściej mają małe (co nie znaczy, że słabe) silniki, zużywające niewiele benzyny. W dodatku np. Renault, Dacia czy Skoda oferują ich przerobienie na zasilanie LPG. Nie traci się w takim przypadku fabrycznej gwarancji na samochód. Święty spokój na okres spłaty leasingu mamy zatem zapewniony. Podobnie jak niskie stawki za ubezpieczenie – promocyjne, dostępne bezpośrednio w salonach pakiety OC, AC, NNW i Assistance za auto warte 30 tys. zł kosztują zaledwie 1,5–2 tys. zł. Wygląda zatem na to, że z tanimi autami jest dokładnie jak z tanim winem – potrafią zakręcić w głowie.
Reklama
Tanie auta
Reklama
Skoda Citigo – debiutuje w Polsce. Najtańsza wersja kosztuje poniżej 29 tys. zł.
Dacia Logan – dopracowana technika Renault sprzed 15–20 lat i prosta konstrukcja zaowocowały... bezawaryjnością. Do tego trzy lata gwarancji i 500 litrów bagażnika za 29,9 tys. zł.
Fiat Panda – cena wyjściowa poniżej 35 tys. zł. Auta powstałe jeszcze w Tychach (nowsze są produkowane we Włoszech) można mieć za niecałe 27 tys. zł.
Citroen C1, Peugeot 107 i Toyota Aygo – trojaczki z czeskiego Kolina z cenami oscylującymi wokół 30 tys. zł są dynamiczne i bardzo mało palą.
Kia Picanto – za 29,9 tys. zł dostajemy dobrze wykonane i wyróżniające się stylistycznie auto segmentu A.
Inne auta za mniej niż 35 tys. zł – Fiat Grande Punto Actual, Chevrolet Spark, Chevrolet Aveo, Citroen C3, Dacia Sandero, Hyundai i10, Mitsubishi Colt, Renault Twingo, Renault Clio, Renault Thalia, Skoda Fabia, Suzuki Alto, Suzuki Splash, Volkswagen up!