"Ponad półtora promila alkoholu? To tak, jakby wypić litr wina, albo pięć szybkich dużych piw. To więcej niż solidna dawka alkoholu we krwi. Znacząco obniża reakcje kierowcy" - mówi cytowany przez media dziekan wydziału lekarskiego Uniwersytetu Karola w Pradze, Tomasz Zima.

Reklama

Burmistrz twierdzi natomiast, że to efekt obchodzonej dzień wcześniej uroczystości.

Cała historia nie byłaby może w Czechach aż tak głośna, gdyby nie fakt, że burmistrz Uvalów, a jednocześnie były lekarz, zasłynął z organizacji wielu akcji wymierzonych w drobną przestępczość i walkę z pijanymi kierowcami.

Burmistrz podał się do dymisji. Sąd za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwości skazał go na dwa miesiące warunkowego więzienia, a także nałożył zakaz prowadzenia pojazdów przez 14 miesięcy. Sędzia na jego uwzględnił działalność na rzecz organizacji wspierających ofiary wypadków drogowych.

Reklama

Szef czeskiej policji drogowej twierdzi, że podobnych przypadków złapania przedstawicieli władz tuż po zorganizowaniu przez nich akcji wymierzonych w pijanych kierowców było w ostatnim czasie więcej.

"Trzymamy się zasady: padnie, na kogo padnie. Nie ważne, czy to Uvaly, czy inna część kraju. Właśnie też, dlatego złapaliśmy tylu burmistrzów" - dodaje szef drogówki.