Od 1 lipca elektroniczny system poboru opłat będzie obowiązywał na ok. 1,9 tys. km dróg, czyli na ok. 400 km więcej niż obecnie - wynika z informacji przedstawionej sejmowej komisji infrastruktury przez wiceministra transportu Tadeusza Jarmuziewicza.

Reklama

Obecnie system e-myta obejmuje sieć ponad 1,5 tys. km dróg. Jak poinformowali posłów komisji przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, firmie Kapsh, która obsługuje system, zostały już wysłane wytyczne dotyczące rozszerzenia obowiązywania e-myta na kolejne odcinki dróg. Do systemu mają być włączone m.in. droga S7 Elbląg-Pasłęk, odcinki drogi krajowej nr 92 Września-Konin i Konin-Łowicz, czy fragmenty drogi krajowej nr 91. W sumie od 1 lipca br. system ma obejmować 649 km autostrad, 567 km dróg ekspresowych i 680 km dróg krajowych.

Omawiając dotychczasowe funkcjonowanie e-myta, Jarmuziewicz powiedział, że mimo pewnych nieszczelności systemu, wpływy z jego funkcjonowania są takie, jak zakładano. GDDKiA przedstawia dane, z których wynika, że wpływy z systemu za zeszły rok wyniosły 481,7 mln zł, czyli 88,5 proc. tego, co zakładano. W tych wyliczeniach uwzględniono jednak także tzw. utracone przychody, wynikające z nieszczelności systemu - które drogowcy szacują na 45 mln zł. GDDKiA ocenia, że w tym roku system się zbilansuje, czyli przychody zrównają się z kosztami, a w przyszłym roku system zacznie zarabiać.

System ruszył w lipcu ubiegłego roku. E-myto jest obowiązkowe dla wszystkich pojazdów samochodowych oraz zespołów pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony, a także dla autobusów niezależnie od ich dopuszczalnej masy całkowitej.

Stawki opłaty wynoszą 0,20 zł do 0,53 zł za kilometr autostrad i dróg ekspresowych oraz od 0,16 zł do 0,42 zł za kilometr dróg krajowych. Więcej za przejazd płacą samochody ciężkie i mocno zanieczyszczające środowisko, a lżejsze i przyjaźniejsze środowisku - mniej.

Reklama